Relacja z „Force Friday”…tak jakby.

W pierwszy weekend września miało miejsce w USA całkiem spore wydarzenie dla fanów Gwiezdnych Wojen, mianowicie Force Friday, czyli pierwszy dzień kiedy to do sprzedaży trafiają nowe serie zabawek z logo Części VIII. Wydarzenie już chyba coroczne, bo można się w tym momencie spodziewać nowej części SW co gwiazdkę, już do końca świata, Disney szybko nie pozwoli odpocząć tej dojnej krowie.

W stanach oczywiście było super, kupa nowych zabawek dla dzieci (jakżeby inaczej), szturmowcy, Jedi i w ogóle mega frajda dla całej rodziny (trochę mniej dla portfela).

 

 

W Polsce Toys „R” Us przeprowadziło to nieco inaczej. Przede wszystkim nie był to piątek tylko sobota-niedziela, nazwano to Weekendem Mocy i…

…i nie było tam nic nowego. Nic. Zero. Skorzystałem z tego, że najbliższy sklep TRU jest w Poznaniu i udałem się tam z córeczką – nie by dodawała mi alibi, nie raz do sklepów z zabawkami wchodziłem sam szukając czegoś dla siebie. Tak właśnie.

Wracając do samego TRU, oprócz rollupa „The Last Jedi” udającego ściankę na tle której można zrobić sobie zdjęcie i Pani stojącej obok, nie było tam absolutnie nic nowego w temacie produktów SW. Same starocie sprzed roku i szczerze powiedziawszy nie byłbym nawet taki zirytowany jakby tam był chociaż cały asortyment z Rogue One ale nawet tego nie było w całości, nawet w czasie jego premiery. Średnio więc tu można mówić o jakimkolwiek „Weekendzie Mocy” czy o wrażeniach z tym związanych, dość powiedzieć, że jesteśmy sto lat za…no USA.

W momencie gdy piszę ten wpis zauważyłem pewne aktualizacje na profilu fejsbukowym TRU:

Wygląda na to, że czeka mnie w poniedziałek kolejna wyprawa do Toys”R”US, trzymam kciuki by znaleźć tam nie tylko nowe zestawy Lego…

EDIT:

Pojechałem. Dojechałem. Nic nie kupiłem. Dowieziono nowości z The Last Jedi ale to co nowego się tam pojawiło to naprawdę bieda, a wszystko to podsumowuje poniższe zdjęcie.

Kliknij by powiększyć

Kilka nowych figurek w skali 3,75″, do tego plastikowe miecze świetlne i jakieś plecaki. Oraz Lego. Lego trzyma poziom i faktycznie pełen asortyment jest wystawiony (podejrzewam, że te same klocki znajdziecie w Smyku i innych lokalnych sklepach), ale Hasbro niestety leży i kwiczy. Pomijam kwestię ceny, bo 74 zł za małą figurkę, której poziom zaawansowania jest bliski temu co można było znaleźć w sklepach w latach 90′ to sporo za dużo moim zdaniem, ale że nie ma nawet figurek z Rogue One to już w ogóle skandal jak na tak dużą sieć, aż ciśnie się na usta, że do Polski trafia to co nie sprzeda się na zachodzie. Byłbym równie poirytowany gdybym już podczas „Weekendu Mocy” zobaczył ten sam „zaktualizowany” asortyment…sorry ToysR’Us. Force Friday to to nie jest.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *