Jeśli wierzyć doniesieniom z US & A, to Black Panther to najlepszy dotychczas film Marvelowski. Czy faktycznie? …nieco zaspoileruję ten wpis mówiąc już na samym początku, że film obejrzałem dobrze ponad miesiąc temu i do tej pory nie chciało mi się pisać nt.moich wrażeń.
Samą postacią nigdy nie byłem specjalnie zainteresowany, choć podstawy miałem opanowane. Trailery były ciekawe (as usual w przypadku Marvela) ale dupy nie urywały, więc na seans poszedłem w zasadzie bez jakichkolwiek oczekiwań.
Na samym początku mamy nawiązanie do Civil War, więc wiemy, że wszystko ma miejsce w zasadzie niedługo po tamtych wydarzeniach, kiedy to zabity został „król stary Panter” i jego syn przejmuje pałeczkę – fajnie to się wszystko łączy. Dowiadujemy się o Wakandzie, gdzie kultura afrykańska całkiem ciekawie połączona została z nowoczesną technologią co cieszy oko i jak najbardziej jest plusem filmu. Cała mitologia Czarnych Panter trzyma się kupy, wiemy skąd super moce, skąd super zbroje i zasadniczo od strony fabularnej nie ma się czego na siłę przyczepić.
Jest bohater, którego imienia już nie pamiętam, jest jego typowy przeciwnik, który jest zasadniczo kalką dobrego, tylko że jest zły (ok, ma tam jakąś swoją motywację do całej swojej złości) i są nawet fajne sceny walki, choć i te specjalnie innowacyjne nie są. I tu chyba mam największy problem z Black Panther.
Ten film jest zasadniczo absolutnie poprawnym, aczkolwiek średnim filmem na podstawie komiksu. Średnim – w sensie, że nie jest to zły film, tylko mając w pamięci wcześniejsze tytuły Disneya/Marvela – przygody czarnego kota nie trafiają nawet do pierwszej trójki. Rozumiem dlaczego zachwyca się nim afro-amerykańska publika – bo jest gość, który nie tylko jest czarny ale i ma afrykańskie pochodzenie i jest najbogatszy i w sumie najzajebistszy. Pewnie też byśmy jako Polacy jarali się jakimś suberbohaterem w universum Mavela, gdyby to był jakiś polski imigrant na terenie USA.
Ale jeśli spojrzeć na to na chłodno, to nie żałowałbym, gdybym pierwszy seans zrobił sobie na domowym telewizorze. Co więcej, nawet po miesiącu od premiery, nie mam ochoty oglądać tego filmu po raz drugi, a wiem że to zrobię, bo gdy ja jestem w kinie z kolegami, to w domu z córką jest moja ukochana żona, z którą to po paru miesiącach oglądam ten sam film jak już pojawi się wersja DVD. I tak dla porównania, dzisiaj zaserwuję jej seans Thor: Ragnarok, którego doczekać się nie mogę.
Czy film nadaje się do obejrzenia z dzieckiem? PG-13 i jak najbardziej się pod tym podpisuję. Nie tylko ze względu na agresję, ale też zawiłości fabularne. 13-latek to ogarnie i nie będzie przeżywał jakiejkolwiek agresji w filmie.
Ojciec nerd. Fan szeroko pojętej fantastyki. Od Gandaharu po Trylogię Thrawna. Entuzjasta machania mieczem świetlnym. Korposzczur.
ha, to najlepsza, najkrótsza, najtreściwsza recenzja filmu. już wiem dlaczego nie poszedłem do kina. Czekam na DVD. 🙂