O tym, że jestem największym dzieckiem w domu…

Jestem stosunkowo młodym ojcem (stażem), więc jeszcze dużo trudu wychowywania dziecka przede mną, mimo to już teraz wiem, że nie jestem zwolennikiem olewania dziecka, czy zmuszania go poprzez brak atencji by bawiło się samo. Gdy mała do mnie podchodzi z wyciągniętymi rączkami i słowami „tata chodź się bawić” – nawet w chwili totalnego zmęczenia staram się wykrzesać minimum entuzjazmu i poświęcić chwilę by coś porobić razem.

Ostatnio malutka dostała od babci domek dla lalek, choć trzeba tu zaznaczyć, że chodzi raczej o małe laleczki niż klasyczne Barbie. Po zbudowaniu całości, co zajęło mi jakieś 40 minut, można było przystąpić do wspólnej zabawy. Lalka zmieściła się całkiem spoko, jakkolwiek przypominała nieco powiększoną wersję człowieka w porównaniu z mebelkami. Dużo czasu nie minęło zanim zaświecił mi w głowie pomysł przyniesienia moich własnych zabawek, dzięki czemu sama zabawa nie była dla mnie samego tak monotonna i nabrała swego rodzaju smaczku.

Tak. Mam swoje zabawki. Figurki kolekcjonerskie. Jak zwał tak zwał, nie wstydzę się tego. Ba! Jest to świetny biznes jeśli ktoś w tym temacie siedzi ale to temat na osobny wpis.

Tak czy owak, przy okazji zabawy w przyjęcie herbatkowe z lalą porobiłem kilka zdjęć, a moja żona zaczęła przeglądać zasady przyznawania 500+ …w końcu w domu dwójka dzieci…

 

 

2 komentarze

  1. Genialne, uśmiałam się bardzo patrząc na Hannibala leżącego w różowej pościeli 😀 Ale za tym kryje się coś o wiele ciekawszego – cudownie, że bawisz się ze swoimi dziećmi. Nie ma nic bardziej wzruszającego dla mnie jak 100% ojciec bawiący się lalkami ze swoją córką. Brawo za kreatywność 🙂

  2. Chociaż z przyznaniem 500+ mógłby być mały problem, to myślę, że na tatę roku, spokojnie mógłbyś z taką historią startować 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *