Celebracja Vadera, czyli o tym jak wielbimy…Hitlera?

    Codziennie rano po odpaleniu komputera (już element porannej rutyny) standardowo włączam kilka swoich ulubionych witryn, które przeglądam pod kątem interesujących newsów. Jest tego cała masa, począwszy od ognia w USA, po gadżety z nowych Gwiezdnych Wojen. Pamiętam, że kiedyś byłem w szoku, gdy krótko przed którąś gwiazdką, pojawiła się jeżdżąca lodówka R2-D2, którą można było wówczas nabyć za bagatela $8000+ (plus przesyłka, liczmy więc że w naszych polskich realiach byłoby to coś ok. 32 tyś. pe-el-enów). Ktoś z nadmiarem gotówki, może się o to pokusić, uzasadniając to żonie/mężowi tym, że można tam trzymać AŻ SZEŚĆ PUSZEK! …no i ma wbudowany projektor. To jest akurat przydatny bajer.

Jeśli natomiast 8k$ to dla ciebie trochę ponad budżet miesięczny na pierdoły, a mąż czy żona głośno zaśmialiby ci się w twarz gdyby usłyszeli o twoim pomyśle na twój prezent gwiazdkowy, to zawsze możesz się zadowolić hełmem Vadera za $350, który pomieści jedną – tak 1 – puszkę.

I tu po nieco przydługim wstępie, dochodzę do sedna dzisiejszego wpisu – mianowicie, na jednym z portali pojawiło się kilka komentarzy dot. Dartha Vadera i tego, że nie powinno się go tak…promować?

It still blows me away. People don’t get it. Darth Vader is the Lucasverse equivalent of Hitler and Stalin and every other violent psychopathic world leader in history. I guess because he didn’t murder real people in our real world it’s OK to fantasize and herofy him, dress our kids like him, make silly dancing videos of him. He was a murderous fiend whose life purpose was to make the world suffer as much as he did and he had enough personal power (the dark side of the force) and political power (emperor’s right hand) to do anything he wanted to anyone he wanted to. Imagine if Disney had the Nazi theme park and you could ride the Himler Luftwaffe ride?! Nutz!” /  j-skid

It’s not really a mystery he’s a villain, people love villains. Also, he’s only make believe so it’s not like glorifying Hitler, it’s more like glorifying Satan.” / Horcrux777

If Hitler had a right hand man who eventually turned and threw Hitler down a shaft, then that person would be considered a hero, and everything they did before that point would be whitewashed.” /StoutFiles

My wife came here from asia. She had never heard of star wars. SO I showed her the movies from Phantom Menace through ROTJ. She hated vader by the end of it all of course, but what she hated even more was how people celebrate him in the real world. Costumes, toys, technology…etc. She wanted to know why someone would like something so evil. It is true people can like a good villian, but she does make a good point. And you make one too. Personally I like him as a villian, but I don’t like him beyond that. He is indeed like Hitler. But because its scifi and fake no on takes it seriously enough.” /TheNanoRaptor

Już kiedyś się zastanawiałem nad Vaderem jako metaforą współczesnych dyktatorów czy ludobójców, niby absurd, przesada, ale czy może coś w tym jest?

Mamy tu gościa, mrocznego Lorda Sith, którego kariera usiana była śmięrcią setek i lamentem kobiet, począwszy od zniszczenia świątyni Jedi (the good guys), poprzez własnoręczne wymordowanie dzieci, aż po wysadzenie całej planety w późniejszym okresie (ok, to nie był jego rozkaz ale jakoś specjalnie nie oponował…).

…A jednak wszyscy go uwielbiają, jest ikoną już nie tylko fanów Gwiezdnych Wojen ale i popkultury (swoją drogą SW jest od dobrych paru lat w modzie, więc nie lubić Sagi teraz to trochę takie faux pa!). Do tego cała otoczka Imperium, wyłącznie ludzie, a więc pełna czystość rasowa, typowa dyktatura, opresja władzy nad rządzonymi. Równie dobrze mógłbym tu opisywać III Rzeszę. W sumie nie fajnie, co? Raczej niewielu sobie wywiesza w pokoju plakaty z Hitlerem, Göringiem czy Goebbelsem (choć znajdą się i tacy…), za to mnóstwo rodziców przebiera swoje dzieci za Vadera, Stormtroopera, a od paru lat też za Kylo Rena (w samym Force Awakens, też jest od cholery nawiązań do totalitaryzmu), nie wspominając już o zabawkach jakie dzieciaki znalazły/znajdować będą pod choinkami…

…żeby daleko nie szukać, też się w to wpisuję, nie raz się w Vadera przebierałem, a w naszym ŚWIĄTECZNYM KONKURSIE NA FACEBOOKU możecie wygrać figurkę Vadera kupioną przy okazji premiery Zemsty Sithów!

Więc o co chodzi? Ok, Gwiezdne Wojny są super – to rozumiem. Kochają je dzieci, ich rodzice, którzy pokochali te filmy jak sami byli dziećmi, ale też dorośli, którzy universum GW poznali stosunkowo niedawno.

No dobra, ale to nie tłumaczy dlaczego akurat Vader jest tym #1.

Dlaczego najpopularniejszą postacią universum wartego ponad 4 mlkd $ jest bezlitosny morderca?!

Przecież są tam postacie jednoznacznie dobre, które byłyby lepszym modelem do naśladowania. Czego im brakuje? Wyjątkowego wyglądu, designu postaci? Hana Solo, czy Luke’a mogą osoby totalnie zielone w temacie w ogóle nie skojarzyć z GW ale nie trzeba być fanem by nie poznać Vadera. Jest czarny, mroczny, z hełmem, no i mega potężny.

Ale chwila chwila, tylko tyle by wygrać konkurs popularności!? W sensie, to sporo, ale hipotetycznie, czy jakby w dzisiejszych czasach, w jakimś kraju pojawił się jakiś hitler-wannabe, z lepszym…visualem że tak to nazwę, to czy ludzie przymknęliby oko na wszelkie zbrodnie? 

Z resztą Vader nie jest jakimś wyjątkiem. Wielu jest fanów Freddy’ego, Jasona, Hannibala, Franka Underwooda, Jokera, czy V (z ” V for Vendetta”, w filmie postać ukazana jako pozytywna, ale gość to terrorysta…).

Może to kwestia „czasu antenowego” Vadera. Być mnoże ludzie widzieli za mało zbrodni dokonanych przez niego i nie do końca są świadomi rozmiaru jego zła? Czy gdyby SW były stworzone dla dorosłego widza, a nie dla dzieci, to w dalszym ciągu miałby aż tylu fanów na świecie? Nie wspominając już o zabawkach. Wyobraź sobie „Listę Schindlera” w świecie galaktycznego Imperium.

Ba! To, że film jednak BYŁ dla młodszych i że nie pokazano masowych mordów wykonanych z rozkazu czy nawet z ręki samego Dartha, nie oznacza że tak nie było, nie wyobrażam sobie przemiany demokratycznej Republiki w totalitarne Imperium bez rozlewu krwi.

Wydaje mi się, że ostatecznie wszystko sprowadza się do DYSTANSU DO POSTACI FILMOWYCH.

Odpowiedź w zasadzie banalna! Weźmy inny przykład. Kapitan Hak. Tak, ten z Piotrusia Pana. Typowy bad guy, drewniana noga, hak + banda piratów, którzy pewnie nie raz plądrowali, gwałcili i zabijali (pewnie nie zawsze w tej kolejności i może niekoniecznie w bajce…). Czy jak się za niego przebiorę to jestem nagle zwolennikiem anarchii, bezprawia czy tortur?

Temat rzeka. Ja sam zresztą wkładam swój vaderowski hełm na głowę…czy przez to po kryjomu wielbię III Rzeszę, a może świadomie przymykam oko na czyny mordercy? Moim zdaniem nie, bo to postać fikcyjna, i wiem że w innych okolicznościach, na pewno nie miałbym na tapecie w telefonie twarzy całkiem prawdziwego zbrodniarza.

 

 

2 komentarze

  1. To, że lubimy jakąś postać fikcyjną nie musi oznaczać, że popieramy jej czyny. Można przecież lubić jej konstrukcję, kreację, wygląd. Ważne jest także to, co piszesz: od Vadera dzieli nas zasłona czwartej ściany. Poza tym, Saga jednoznacznie określa jego działania jako te złe, które koniec końców prowadzą do zguby.

    1. Absolutnie się z Tobą zgadzam, do postaci fantastycznych trzeba mieć dystans…co nie zmienia faktu, że wiele w nich rzeczy jest jednak inspirowane jakby nie było prawdziwymi postaciami czy wydarzeniami historycznymi. No ale trudno mieć do np. 8-latka pretensje, że lubi Vadera czy takiego Freddy’ego Kruegera 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *