Od dawna planowałem ten wpis, a święto Gwiezdnych Wojen (May the 4th…be with you) to doskonała okazja by go finalnie opublikować. Jeśli więc marzy ci się miecz świetlny, ale nie orientujesz się w tym co jest dostępne na rynku to ten poradnik jest w sam raz dla ciebie!
Fanem universum jestem od czasów gdy oglądałem po raz pierwszy na VHS’ie Imperium Kontratakuje. Który dzieciak po obejrzeniu jakiejkolwiek części nie bawił się w Jedi? Mieć jedną z najbardziej ikonicznych broni w historii nie tylko scifi ale kinematografii w ogóle? No mega czad.
Pierwszy zabawkowy miecz świetlny można było kupić już w 1978 ale zasadniczo aż do 2002 r. były to różne wariacje miecza, w których plasitkowa rurka była permanentnie na wierzchu. Ewentualnie skitrana i rozsuwająca się z rękojeści. Nie do końca „screen accurate”.
Mała UWAGA:
Zarówno na internecie jak i w tym poradniku zobaczysz zdjęcia mieczy i porównanie ich jasności. Musisz wiedzieć, że kamera aparatu nieco przerysowuje rzeczywistość bo próbuje się dostosować do jasnego ostrza, przez co naprawdę ma się wrażenie, że faktycznie świeci TAK JAK W FILMIE. W rzeczywistości efekt nie jest aż tak spektakularny nawet przy zastosowaniu mieczy neopixel (o nich dalej w artykule), choć i tak robiący wrażenie na żywo.
Pojęcia:
Miecz – rękojeść + ostrze
Ostrze – czyli rurka wystająca z rękojeści
Rękojeść – …miecz bez rurki 😉
Master Replicas & Hasbro
Właśnie w 2002 r. rynek zawojowała firma Master Replicas. Wypuściła pierwszy świecący miecz świetlny z metalową rękojeścią, BARDZO wierną filmowemu oryginałowi. To był miecz Anakina z Ataku Klonów. Po nim na przestrzeni 5 lat wypuszczono miecze Vadera, Luke’a i kilku innych postaci. Pamiętam jak oglądałem wówczas foty na internece i w gazetach marząc by mieć kiedyś takie cudo. W Polsce były oczywiście niedostępne, więc trzeba było sprowadzać z USA ($129 plus przesyłka, cło…) co wtedy było dla mnie nieosiągalne. Mega zazdrościłem starszym fanom co z tymi cackami pojawili się na premierze Zemsty Sithów w poznańskim Kinepolis.
Master Replicas jednak finalnie zbankrutowało (nie mam pojęcia dlaczego), a po kilku latach produkcję mieczy świetlnych pod nazwą „Force FX” przejęło w pełni Hasbro, czyli firma od zabawek dla dzieci. Od tamtej pory wypuszczali je pod nazwą Signature Series/Black Series ale to zasadniczo jeden pies znany szerzej jako FX.
Oficjalny lightsaber Star Wars, bo takie właśnie są produkcje Hasbro, składa się z rękojeści, w której jest elektronika, miejsce na baterie i głośnik. Do tego jest „ostrze” czyli ta długa biała rurka. W niej zainstalowane są 64 LED’y, dzięki którym miecz aktywuje się sekwencyjnie od dołu, jedna lampka po drugiej. Niektóre modele pozwalają na wyciągnięcie ostrza i chodzenie z samą rękojeścią przy pasku, ale nie każdy – pamiętaj by się upewnić przed ewentualnym zakupem.
Same rękojeści są spoko, jednak miej na uwadze, że nie są w 100% wierne filmom. Przede wszystkim ze względu na elektronikę są zauważalnie grubsze niż to co widzimy na srebrnym ekranie.
Ostatnio wypuszczono serię Force FX Elite. Ostrza mieczy tej serii mogą zmieniać kolor i są wyciągane z rękojeści.
Galaxy’s Edge
Tu mała uwaga. W USA w Kaliforni i na Florydzie powstał w ramach Disneylandu park gwiezdnowojenny „Galaxy’s Edge”. Można tam kupić miecz świetlny, jednak nie jest to to samo co sprzedaje Hasbro. Wersje GE mają zawsze wyjmowane ostrze. Poza tym zależnie od modelu mają lepsze/gorsze umieszczenie przycisków aktywacyjnych. To samo tyczy się nagłośnienia, bywa lepsze, bywa gorsze. Oprócz tego też mają LED’y w ostrzu i są niemal identyczne rozmiarami. Niestety ich cena jest wyższa. Pierwotnie miały być dostępne wyłącznie na terenie parku, jednak pandemia zweryfikowała rzeczywistość i przez pewien czas sprzedawano je online na oficjalnym sklepie Disneya. W chwili obecnej można polować ale nie liczyłbym, że nagle wszystkie się tam znajdą. Niektóre egzemplarze można znaleźć na Amazonie, lecz pamiętaj że do rękojeści (w GE $149, online cześciej za $230+) trzeba dokupić ostrze ($70+) no i doliczyć przesyłkę, cło i VAT. Oczywiście znajdziesz je na eBayu, lecz tu znowu cena idzie w górę. Zwykły sprzedający John Smith do ceny miecza, na którym chce przecież zarobić zazwyczaj dolicza rownież jeszcze w mniejszym lub większym stopniu koszt wejścia na teren Disneylandu i prowizję eBay.
Czy mieczami FX/GE można walczyć?
Nie polecam. Zainstalowane w ostrzu LED’y po mocniejszym uderzeniu mogą umrzeć. O ile nie jesteś specjalistą od elektroniki to pozostanie ci ostrze, które fajnie świeci ale np. na środku widać ciemną plamkę martwego LED’a. Uwierz mi, WIDAĆ TO. Dlatego nie polecam FX’ów do walki.
Ale widziałem jak ktoś tymi mieczami walczy!
No to możliwe, bo w ciągu ostatnich 20 lat na rynku pojawiło się całe mnóstwo firm, które produkują swoje nielicencjonowane miecze świetlne, którymi można powalczyć.
Czyli co, podróby?
W teorii tak. W praktyce, nierzadko są one pod wieloma względami lepsze niż oryginalny FX/GE. Weźmy choćby nagłośnienie. Oryginały wydają dźwięki przy ruchu i przy uderzeniu, ale nie jest to tak bardzo responsywne jakby się chciało od licencjonowanej repliki. Topowe „podróbki” charakteryzują się tzw. smooth swing’iem, czyli wysoką reponsywnością na ruch i nawet najmniejszy obrót miecza świetlnego uruchamia dźwięk znany z filmów. Do tego dochodzi możliwość instalowania własnych „sound fonts” czyli plików dźwiękowych jakie ma wypuszczać miecz przy określonych ruchach. Ale nie każdy miecz to ma, musisz czytać opis modelu i szukać konkretnie „smooth swing”.
Zasadniczo wszystkie nielicencjonowane miecze trzeba podzielić na dwie kategorie i podkategorie.
Stuntsabers – stań do walki!
Czyli tzw. miecze do sparingu (mówię tu o całej kategorii, a nie wyłącznie o konkretnych produktach polskiego sklepu o tej samej nazwie). Podstawowa różnica między nimi, a typowym Hasbro FX jest taka, że w przypadku sparingowych, ostrze to li tylko pusta rurka, a źródłem światła są LED’y w rękojeści, która w tym przypadku jest w sumie taką drogą latarką. Ma to swoje plusy i minusy. Niewątpliwie zaletą jest to, że można sie nimi śmiało okładać. Nawet jeśli przesadzisz i złamiesz ostrze to koszt nowego ostrza waha się od 14-29 USD więc nie zbankrutujesz. Istnieją specjalne ostrza fotonowe (photon blades) ale o tym za chwilę.
Minusem jest oświetlenie ostrza. Ponieważ stunty (czasem nazywane in-hilt-led’ami, bądź base-lit’ami) działaja niczym latarka, to nie uświadczysz tu realistycznego (o ile można tak powiedzieć) efektu włączenia/wyłączenia miecza świetlnego znanego z filmów. Tu po prostu włączasz światełko. Choć jest opcja migania światła w stylu odbijania pocisków/innego miecza, ale to zasadniczo szybciutko włącza/wyłącza LED’y w rękojeści.
Efekt jest taki, że ostrze jest tym jasniejsze im bliżej jest źródła światła.
Widać to szczególnie podczas machania mieczem, wówczas ostrze jest fajnie jasne blisko rękojeści, blednie mniej więcej na środku i znowu jest jasne na czubku, który nieco odbija światło z rękojeści.
Mi się to osobiście średnio podoba, ale to są właśnie plusy/minusy stunt’ów.
Obok umieściłem zdjęcie, które dobrze obrazuje to o czym mówię. Zwróć uwagę na fajny, jasny kolor przy rękojeści i blaknącą biel wyżej.
Jak już wspomniałem, firm produkujących miecze jest cała masa i najtańsze można kupić już od $50. Kwestia tego czy to prosta rurka z guzikiem, czy to ma być pseudo-replika, czy ma mieć głośnik czy nie no i jakiego rodzaju oświetlenie chcemy. Same stuntsabers można znowu podzielić z grubsza na 3 podkategorie.
- single LED
- Tri-Cree LED
- RGB
Single LED
Tu w rękojeści znajduje się jeden LED, który świeci w głąb ostrza. Oprócz kwestii nagłośnienia, przy zakupie musisz podjąć decyzję jakiego koloru ma być światło, bo nie zmienisz go już w domu np. z zielonego bo nagle chcesz być Sithem z czerwonym mieczem.
Tri-Cree LED
Tu mamy aż 3 lampki LED, które oświetlają nam rurkę, dzięki czemu ostrze jest ogólnie jaśniejsze, a miejsce, gdzie jest bledsze jest siłą rzeczy mniej zauważalne. Kolor ostrza wybierasz w momencie zakupu. To niestety minus Tri-Cree.
RGB
Tu masz możliwość kombinowania i zmiany koloru ostrza już po zakupie. Zasadniczo na życzenie możesz mieć różna wersje połączeń kolorów czerwonego (Red), zielonego (Green) i niebieskiego (Blue). Minus technologiczny jest taki, że ostrze miecza RBG nie będzie AŻ TAK jasne jak ostrze dedykowanego Tri-Cree. Przy porównaniu łeb w łeb, Tri-Cree wypada lepiej. Kwestia tego co wolisz. Jest jeszcze wersja RGBW, gdzie mamy dodatkową diodę (W) odpowiedzialną za doświetlenie białym kolorem.
Wspominałem o ostrzu fotonowym (photon blade). To wyjątkowe zielone ostrze, które po naświetleniu go od środka (w sensie światłem z rękojeści stuntsabera) niebieskim światłem, daje w efekcie bardzo jasne zielone światło widoczne nawet w ciągu dnia. Ostrze fotonowe kosztuje niestety $45 i dostępne jest narazie jedynie w wersji zielonej. Poniżej fajne porównanie Fotonowego vs Tri-Cree.
Neopixel – magia kolorów
Miecz świetlny Neopixel różni się od FX/GE o wiele lepszym ostrzem (zawsze wyjmowalnym), z dwukrotnie większą (ok. 120 vs 64 w FX) liczbą LED’ów w ostrzu. Dzięki temu efekty są wyraźnie płynniejsze, a ostrze mega jaśniejsze. Dość powiedzieć, że na rynku nie ma niczego jaśniejszego. Tym bardziej, że mówimy tu o równomiernym rozłożeniu koloru na całej długości ostrza.
Neopixel daje zawsze możliwość zmiany kolorów „w biegu”. Do tego różne efekty ostrza (np. standardowe Jedi, czy płomienne Kylo Rena), pojedyncze LED’y uruchamiające się przy odbijaniu pocisków z blastera, czy nawet kolory tęczy! No i bardzo często wspomniany smooth-swing ale miej na uwadze, że neopixel i smooth-swing to dwie różne sprawy. Jedno to jasność ostrza i efekty wizualne, drugie to de facto karta dźwiękowa.
Minus jest taki, że powalczenie takim mieczem to droga zabawa, bo samo ostrze kosztuje ok. $80-100. Nie ryzykowałbym.
Ja mój pierwszy miecz świetlny zakupiłem z Master Replicas, potem Hasbro, ale od kiedy poznałem neopixel, już nigdy nie wrócę do licencjonowanych mieczy. To bez wątpliwości moja ulubiona zabawka.
Poniżej porównanie Hasbro FX vs Neopixel. Zwróć uwagę, że po włączeniu neopixel, ten niemal „zabiera światło” FX. To trochę efekt aparatu, ale ukazuje zasadniczą różnicę w jasności. Do tego opcje odbijania blastera, tęcza…
Z kolei poniżej konkretne porównanie poszczególnych wersji, tj. RGB / Tri-Cree / Neopixel, a w dalszej części video porównanie zielonych kolorów w RGB / Tri-Cree z ostrzem fotonowym / Neopixel.
Warunek konieczny. Cena.
Jak wspomniałem, podstawowego stuntsabera można kupić już za $40 (plus przesyłka oczywiście), natomiast ceny miecza neopixel zaczynają się od +/- $190. Górna granica? Na internecie można znaleźć zarówno stunta jak i neo za nawet $4,000 i na takie cuda na zamówienie czeka się ponad rok! Można więc powiedzieć, że sky is the limit.
Gdzie kupić?
Sklepów jest mnóstwo na całym świecie. Z jednej strony mamy takie co robią własny produkt, a z drugiej wiele sklepów to dystrybutorzy chińskiego LGT Saber Studios (dostępni bezpośrednio na aliexpress). Unikajcie Ultrasabers i DX Sabers bo mają naprawdę złą renomę w kwestii customer service. Ludziom niejednokrotnie przychodziły niedziałające miecze, a zwroty to dramat, to samo w kwestii czasu oczekiwania na dostawę. Ultrasabers wydaje mnóstwo kasy na reklamę, dlatego wyskakują często jako pierwsi w wyszukiwarkach. Unikajcie.
Oprócz wyżej wspomnianych można zerknąć na The Pach Store, czy bardzo popularne (i nie tanie) SaberTrio. Ta ostatnia firma otwiera sklep tylko kilka razy do roku, gdy ma na stanie wszystkie modele. Cały stock schodzi w przeciągu kilku godzin od otwarcia. Miecze premium tworzy też DC Sabers. W Europie też są sklepy, jak choćby polskie Stuntsabers które zgodnie z moją wiedzą tworzą własne miecze w wersji RGBW, czy brytyjskie KRSabers czy Padawan Outpost ze sporym asortymentem LGT lub znwouż polski ForceCamp, który również oferuje części LGT. Ale to oczywiście nie jedyne sklepy.
Co dla dziecka?
Jeśli szukasz czegoś czym córka/syn mogliby pomachać wczuwając się w postaci ze Star Wars to polecałbym miecz świetlny typu stuntsaber. Nie zbankrutujesz, świeci, rękojeść często z aluminium wygląda efektownie (napewno lepiej niż plastikowe zabawki w SMYK’u), a do tego na aliexpress znajdziesz wersje typowo dziecięce, czyli z długością ostrza dopasowaną do wzrostu malca.
Dla mnie miecze to mega fun, a mały marzeniem jest kiedyś robić takie cuda jak profesjonalna artystka/kaskaderka Michelle Smith, której video wrzucam poniżej.
Niech Moc będzie z Wami!
Ojciec nerd. Fan szeroko pojętej fantastyki. Od Gandaharu po Trylogię Thrawna. Entuzjasta machania mieczem świetlnym. Korposzczur.