Wracaj kocie do domu, czyli O Kocie w Kłopocie!

Mała Zosia lubi kotki. Lubi też grać ze mną w gry. Najbardziej lubi wygrywać, ale nie można dziecka przyzwyczajać do wiecznego zwycięstwa, bo się maleństwo rozczaruje w trakcie dojrzewania.

That being said, mieliśmy ostatnio okazję przetestować treflowską grę O Kocie w Kłopocie, która już na starcie zrobiła duże wrażenie przepiękną oprawą graficzną, czy w ogóle jakością wykonania.

Pudełko jest śliczne – nie jest to wersja pocket ale z drugiej strony nie jest na tyle duże, bym musiał dla niej szukać miejsca w domu.

W środku znajdziemy 38 kart, 4 futrzane pionki kotków (fajny bajer!), 18 znaczników domków, 1 znacznik Robót Drogowych i 16 tafli do układania planszy, które są bardzo solidne, twarde i z pewnością nie zniszczą się nawet przy setnej grze.

Czy to wystarczająco? Ano bardzo.

…Tylko o co chodzi?

Kotek zagubił się na osiedlu i teraz szuka drogi do domu. Konkretnego domu. Każdy z graczy losuje na początku po 3 cechy swojego domku, jeden żeton dachu, jeden żeton „formy” domu i jeden żeton ogrodu/ogrodzenia, nie wiedząc przy tym co wylosowali (odkładamy je zakryte). Fajne jest to, że niezależnie w jaki wariant by się te elementy nie ułożyły, na całej planszy z pewnością znajdziemy taki „wylosowany” domek.

Zagubionych kotków jest jednak więcej – zasadniczo pudełko sugeruje, że gra jest od 2-4 graczy, a instrukcja mówi o 3-4 graczach. Osobiście próbowałem grać i tak i tak i faktycznie gra zyskuje tym bardziej im więcej mamy graczy. Jest po prostu ciekawiej, a sama plansza szybciej „ożywa”.

Zasady

Grę bowiem zaczynamy z kotkami ustawionymi w narożnikach całej planszy, podczas gdy reszta tafli jest zakryta i odkrywamy je w miarę grania – jeśli chcesz gdzieś się udać, deklarujesz to i odkrywasz już na stałę daną taflę. Ruchy wykonujemy w zależności od posiadanych kart posiłków (skromny/pożywny/obfity).

Gdy kotka wyślesz na pole domku – oddajesz graczowi po lewej swoje 3 żetony domu (dalej nie wiesz co tam jest!!) i on porównuje je z domkiem na którym się znajdujesz. Jeśli jakikolwiek element się zgadza to go nam odkrywa i dalej na drodze dedukcji już szukamy kolejnych domków z takim elementem, dopóty dopóki nie znajdziemy tego własnego, docelowego domku.

Wydaje się banalne, nie? I w sumie tak jest. Sprawa się nieco komplikuje przy użyciu kart, bo oprócz posiłków są również karty Szczęścia i Pecha, które tam…kurczę pewnie zgadłeś/aś! Pomagają albo przeszkadzają! A do tego same kotki do siebie miłością najwyraźniej nie pałają bo za każdym razem gdy się spotkają dochodzi do Walki! (wygrywa tem, kto wyrzuci kartę z wyższą cyfrą).

Grałem wielokrotnie w wariantach z dorosłymi i z dziećmi, włącznie z moją 4,5-roczną córeczką, która akurat jest raczej za mała na O Kocie w Kłopocie, bo trochę czasu mineło zanim załapała co trzeba robić, a i mimo to jej możliwości koncentracji były ograniczone, jednak by być sprawiedliwym tu Trefl uczciwie określił optymalny wiek na 10+ i zasadniczo się z tym zgadzam, choć bez problemu grałem już z 9-letnią Helenką, która zasady ogarnęła i jej się gra bardzo podobała.

Granie z młodszym (nieczytającym) dzieckiem to już bardziej spędzenie czasu jako takie niż faktyczne granie.

Jakby nie było to jest tu istotny element czytania kart, dedukcji, liczenia, więc dla komfortu rozgrywki przynajmniej te podstawowe umiejętności są wymagane.

Dodatkowo grę można urozmaicić innym ustawieniem tafli, co zdecydowanie zwiększa regrywalność tytułu.

 

Podsumowując

Bardzo fajny tytuł dla starszych graczy co nie chcą przez 40 min ślęczyć nad instrukcją, ale chyba – i przede wszystkim – dla dzieci 9+.

Czas grania jednej partii to ok.20-30 min (w zależności od ogarnięcia się graczy z tytułem). Dla mnie w sam raz by pograć 2-3x w ciągu jednego dnia.

Biorąc pod uwagę stosunek jakości do ceny (ok. 55-65 zł) to jest to bardzo dobra gra rodzinna!

Trefl! Więcej takich gier! Dziękujemy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *