Lato w pełni na zmianę z totalnymi opadami deszczu. Gdy jest pomiędzy tym jakaś idealna pogoda można czasem wyjść na dwór i popodziwiać pracujące (i niezbędne nam!) pszczoły zbierające pyłek. Fajny to widok, polecam – moja żona zasadziłą jakieś dwa wielkie kwiaty pod oknem i tam ich masa teraz lata…ale chwila, ja nie o tym…Dziś o tym jak to rozegrałem w ciągu ostatnich 2 miesięcy lekko ponad 40 partii W pył zwrot. Czy mi się znudziło?
Wnętrze kwiatka
Zacznijmy od tego co to za gra i dla kogo. Podobnie do klasycznego szlagieru jakim jest Wirus!, W pył zwrot to totalna gra karciana. Żadnej kostki, planszy, mepli. Ot, 25 kart kwiatów, 52 karty owadów (+ jedna karta czarnej pszczoły). Gra przeznaczona od lat 7, dla 2-8 graczy (wiem, dużo ale wariant 6-8 graczy to już gra typowo zespołowa). Ja to testowałem we 2 i 3 osoby, w tym właśnie jedna siedmiolatka.
Instrukcję przeczytałem RAZ i ten jeden raz wystarczył by wszyscy pojęli zasady. Zasadniczo chodzi o zdobycie jak największej ilości punktów z kwiatków. Każdy gracz wykłada kwiatki z ręki na stół i każdy ma okazję ten kwiatek wygrać wykładając przy nim owada z odpowiednią siłą (cyferka w rogu). Jeśli już przeciwnik położył np. czerwonego motylka przy danym kwiatku to ty już swoich czerwonych nie możesz kłaść przy tej roślince. Simple enough.
W wariancie 2-osobowym gra jest bardzo prosta i nieco traci bo gdy przeciwnik wyłoży z ręki kwiatek to zasadniczo masz do wyboru a.) wyłożyć swój kwiatek na stół i tym samym przegrać z automatu walkę o kwiatek przeciwnika LUB b.) wystawić (zalicytować?) owada do walki o ten kwiatek.
…w efekcie rozgrywka jest bardzo szybka. Trudno tu mówić o jakiejś turbo skomplikowanej strategii, w moim przypadku sprowadzało się to do walczenia o najwięcej punktowane kwiatki co nie zawsze przynosiło mi finalnie zwycięstwo. Za to w przypadku gry w 3 osoby było znacznie ciekawiej. Dodatkowy gracz powoduje, że już nie zawsze będziemy chętni do wykładania własnych kwiatków, a chętniej powalczymy o te przeciwników, dzięki czemu walk-over’y są zdecydowanie rzadsze, a rozgrywki bardziej ekscytujące.
Trudno tu przewidzieć zwycięzcę i walka toczy się do ostatniego kwiatka.
Spory przebieg…
Jak już wspomniałem, mam za sobią lekko ponad 40 rozgrywek. To sporo by wyrobić sobie solidną opinię.
W pył zwrot to śliczna gra, spójrzcie na zdjęcia. Karty są naprawdę DUŻE, większe niż te od Wirusa!. Solidne, łatwo się nie zniszczą. Mimo sporej ilości rozegranych partii (czyt. przetasowań) dalej wyglądają całkiem nieźle.
Jest to przy tym gra prostsza niż Wirus!. Tam mamy sporo możliwości zagrywki, karty ze specjalnymi efektami. Tutaj walczymy o kwiatki i liczymy punkty. Pamiętajmy jednak, że W pył zwrot ma niższe wymagania wiekowe. 6-letnie dziecko bez problemu da radę grać w ten tytuł o ile zna cyferki i potrafi liczyć do 10.
Czy mi się znudziła? Nie. Wariant 3-osobowy był każdorazowo ciekawą i szybką rozgrywką, nierzadko zgodnie z powiedzeniem „gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta”. Ciężko mi odmówić córce gdy prosi o szybką partyjkę w grę, która przynosi jej tyle frajdy. Ah, i kumpelę też samodzielnie nauczyła grać i sporo przy niej przesiedziały! W pył zwrot zdecydowanie udany produkt dla najmłodszych, który mogę polecić z czystym sercem.
Czy gra jest odpowiednia dla dzieci? To gra DLA DZIECI. Nastolatki będą może kręcić nosem, ale za to dorośli niechętni do bardziej skomplikowanych gier też może rzucą na nią oko…
Czy są treści kontrowersyjne? Absolutnie nie.
Tytuł: W pył zwrot
Autorzy: Reiner Knizia
Ilustracje: Piotr Sokołowski
Wydawca: Muduko
Wiek: 7+ (jeśli dziecko policzy do 10 to i 6+)
Liczba graczy: 2-6/8 graczy
Czas: ok. 10-20 minut
Ojciec nerd. Fan szeroko pojętej fantastyki. Od Gandaharu po Trylogię Thrawna. Entuzjasta machania mieczem świetlnym. Korposzczur.