Ojcowie Nerdowie Special – Neil deGrasse Tyson

Mamy na liście kilka znanych osobistości, do których napisaliśmy i czekamy na odpowiedź. Jednym z takich ludzi jest światowej sławy astrofizyk, autor wielu książek, dyrektor nowojorskiego Hayden Planetarium, prowadzący StarTalk, narrator serialu dokumentalnego Cosmos: A Spacetime Odyssey i wg.magazynu People z 2000 r. „Najseksowniejszy Astrofizyk”. Oprócz tego oczywiście nerd i geek.

Neil deGrasse Tyson.

Jako że jeszcze nie udało nam się z nim skontaktować (dalej działamy aż do skutku!), znalazłem jakiś już czas temu wywiad z nim na kanale Impact Theory (do obejrzenia na dole strony).

W trakcie wywiadu Neil deGrasse Tyson porusza bardzo ciekawą kwestię dotyczącą właśnie dzieci i tego CZEGO NIE ROBIĆ mając na uwadze ich wychowanie. Pozwoliłem sobie przetłumaczyć ten tekst, choć jeśli dacie radę językowo to polecam przesłuchać CAŁOŚĆ w oryginale.

(…) Mam nie ortodoksyjne podejście do tego co robimy z naszymi dziećmi. (śmiech) Wszystko jest legalne! …moja żona ma doktorat z fizyki matematycznej, więc ludzie nas ciągle pytają „Czy wasze dzieci są…popaprane?” (śmiech) Bo dla nich naukowcy ciągle prowadzą eksperymenty ale…dyskutowaliśmy na ten temat, moja żona i ja. Chciałem się upewnić, że jakkolwiek zostaną wychowane to zachowają dziecięcą ciekawość do wieku dojrzałości.

– Jak to osiągnąć?

– Cóż, z założenia trzeba nad tym pracować by tak się stało, podczas gdy tak naprawdę, zdziwiłbyś się jak wiele wysiłku wkłada się w to by tę ciekawość stłumić. Ok? Załóżmy, że chodziłby sobie tutaj mały brzdąc, raczkuje sobie tu i sięga po coś, pierwsza nasza reakcja NIE, NIE DOTYKAJ TEGO! Ok? To był eksperyment, który miał się właśnie wydarzyć, który stłumiłeś. To kubek z wodą, jest tłukliwy. Dzieciak tego nie wie, chce poeksperymentować, więc go chwyci, ten spadnie, stłucze się, woda się wyleje. To był właśnie eksperyment, do którego nie dopuściłeś.

– Więc pozwoliłbyś swojemu dziecku chodzić sobie…

-Tak! Dzieci robią kompletny bałagan w domu. Nie decydujesz się na dzieci z zamiarem zachowania czystego domu. To są nie współgrające ze sobą cele. Dzieci są źródłem chaosu i nieładu.

Pogódź się z tym. Skąd ten nieład? Stąd, że one EKSPERYMENTUJĄ ze swoim otoczeniem. Wszystko jest dla nich nowe. Wszystko!

To jest niejasny przykład ale byłem kiedyś w Central Parku (Nowy Jork – przyp. red.), skończyliśmy oglądać przedstawienie szekspirowskie w parku, wcześniej nieco padało, więc na ścieżkach były kałuże. Zobaczyłem kobietę z dzieckiem, które miało kalosze, płaszcz przeciwdeszczowy i szli sobie chodnikiem i była tam ta wielka, soczysta kałuża. Pomyślałem sobie „Proszę, pozwól dziecku wskoczyć do kałuży. Wiesz, że dziecko chce wskoczyć do kałuży.” Dzieciak miał 3 albo 4 lata. I co robi matka? Ściąga go dookoła, nie pozwalając by to się zdarzyło. To był eksperyment z kraterami! Tak tworzą się kratery! Chlapiesz wodą, jest błoto, jest radocha. Jesteś świadkiem przyczyny i skutku odgórnej siły oddziaływującej na płyn. Stracone. To była ta odrobina ciekawości, która w tym momencie została ugaszona. Więc dzieci, ich ciekawość – zakładając, że ich nie zabije – jeśli oznacza, że my (czyt.rodzice) musimy zrobić coś ekstra, to ja bym to zrobił. Więc twoim zadaniem nie tyle jest zaszczepić ciekawość w swoich dzieciach, co upewnić się, że nie stłamsisz tego co już tam jest. Jestem całkiem pewien, że zachowają tę ciekawość w trakcie całego burzliwego okresu edukacji. Kimże jest naukowiec jeśli nie dzieckiem, które nigdy nie utraciło swojej ciekawości?

Ludzie wypytują o wychowanie dzieci, pytają o wykształcenie. Kiedyś będę miał książkę nt. edukacji. Pewnego dnia, bo jeszcze nie jestem do tego gotowy, ciągle tworzę te pomysły. I powiem ci, że gdyby Einstein tu był i byśmy z nim gadali, moglibyśmy to robić godzinami i wiesz jakie pytanie by nigdy nie padło z naszych ust? „Na jaki uniwersytet chodziłeś? Chcę iść do tego samego!” Założę się, że dla większości ludzi którzy siedzieli na tym fotelu nie ma znaczenia na jaki uniwersytet chodzili, ale ich własna inicjatywa, ich własne ambicje, ich ciekawość. Tego się nie uczy w szkole. Niestety. W szkole patrzą na ciebie jak na puste naczynie, do którego wlewa się informacje, zdajesz, dostajesz wysoką ocenę, jesteś pochwalony. Może nawet wygłosisz mowę końcową. Tym się mają stać ci co mają wstrząsnąć i ruszyć światem? Nie sądzę. Niektórzy tak, ale nie z całym ogromem oczekiwań, które w ten sposób nakłada się na tych co osiągnęli sukces w szkole w taki sposób. Więc to co mogę powiedzieć, co musi się zmienić w szkołach – nie mam na to jeszcze gotowej recepty, ale wiem jaki musi być efekt końcowy.

Efekt końcowy ma być taki, że po wyjściu ze szkoły ostatniego dnia nie śpiewasz piosenki Alice Coopera SCHOOL’S OUT FOREVER! (tłum. szkoła już na zawsze skończona). Będziesz śpiewać smutną piosenkę. Powiesz „Kurczę, teraz mam spędzić 2-3 miesiące bez uczenia się czegokolwiek?”

Powinieneś być smutny, że szkoła się skończyła, a nie szczęśliwy. Fakt, że cieszysz się że szkoła się skończyła oznacza, że coś nie działa. Nie czerpiesz przyjemności z procesu uczenia się. Z drugiej strony szkoła, powinna przynajmniej utrzymać tę ciekawość. […] Więc kończysz szkołę i mówisz sobie „Teraz wiem jak się uczyć. Teraz mam w sobie ciekawość do wszystkiego na co będę jeszcze wystawiony. I od teraz będę uczniem przez całe życie.” Bez tego staniesz się skostniały i czymś co przedtem było pełne wiedzy i istniało jeszcze w dniu w którym dostałeś dyplom. Będziesz wiódł swoje życie i ciągle będziesz cofać się do tego momentu, ale bez rozwoju w kogoś kim mógłbyś się stać w życiu.

Uważam, że powinniśmy dostawać jak najwyższe oceny jakie możemy. Ale jeśli nie dostaniesz najwyższej MOŻLIWEJ oceny, NIKT nie powinien cię za to oceniać, jeśli masz jakieś inne ambicje, do których wiodą inne ścieżki niż średnia ocen, która jest punktem odniesienia dla innych. O to mi chodzi!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *