Każdego roku szalony król organizuje turniej dla najlepszych wojowników, w którym mogą oni zdobyć nagrodę najcenniejszą ze wszystkich: Jego tron. Czy będziesz pierwszym, któremu się to powiedzie?
opis pochodzi z kampanii crowdfouningowej gry.
W końcu… nareszcie… – chciałoby się rzec. Po wielu perturbacjach i opóźnieniach, na nasz rodzimy rynek, trafia polska wersja „Kościanego Tronu”. Dice Throne rerolled sezon 1, to odświeżona wersja gry Dice Throne z 2018 roku. Sam rdzeń rozgrywki pozostał nie zmieniony, jednak przeprojektowaniu uległ praktycznie cały desing gry. Począwszy od planszetek oraz kart poszczególnych wojowników, poprzez dodanie specjalnych pojemników na cały zestaw danego bohatera, a na wielkim pudle do pomieszczenia tego wszystkiego kończąc. Nie bez przyczyny całe to pudło nazwano BIG STORAGE BOX \ BATTLE CHEST. Przy okazji odświeżenia sezonu 1 dodano także dwóch nowych bohaterów (posłużę się tu aktualnymi polskimi nazwami: Drzewiec i Ninja).
Dobra lecimy z konkretami.
Twórcami gry są Nate Chatellier oraz Manny Trembley. Za warstwę graficzną odpowiadają Manny Trembley oraz Gavan Brown. Oryginalnie gra została wydana przez wydawnictwo Roxley. Teraz na naszym rodzimym rynku pojawia się za sprawą Lucky Duck Games. O popularności tytułu niech świadczy fakt, iż gra została ufundowana w 4 godziny podczas kampanii crowfundingowej na platformie „wspieram.to”.
Sama gra przeznaczona jest dla 2 do aż 6 graczy, przy czym optymalną konfiguracją jest moim zdaniem rozgrywka 2 osobowa. Przy grze w więcej osób, proponuję zorganizować mini turniej z drabinką pucharową – da wam to o wiele więcej emocji i satysfakcji. Pojedyncza rozgrywka nie zajmuje dużo czasu, trwa od 20 – 40 min. 40 min to już maksymalna, górna granica i zdarza się tylko przy paraliżu decyzyjnym lub wyjątkowo zaciętej bitwie). Ciężar gry wg serwisu bgg to 2.04, a więc jesteśmy lekko poniżej średniaka i to się oczywiście zgadza. Zasad nie ma za dużo do opanowania, dlatego też wprowadzenie nawet mniej doświadczonych graczy nie powinno stanowić problemu. Hej! W końcu jest to gra o rzucaniu kośćmi, co nie?
Rozgrywka – więc chodź poturlaj mój świat!
Przygotowanie gry jest banalnie proste i błyskawiczne. Po wyborze swojej postaci, wszystko ogranicza się jedynie do wyciągnięcia i rozłożenia przed sobą komponentów przechowywanych w specjalnym pudełeczku. Pół żartem, pół serio, najwięcej czasu pochłania sam wybór bohatera 😉 A jest w czym wybierać, ponieważ z postaci pierwszego sezonu mamy do dyspozycji:
- Barbarzyńce
- Księżycowego Elfa
- Mnicha
- Paladyna
- Piromantkę
- Mrocznego Złodzieja
- Drzewca
- Ninje
Co znajduje się w pudełeczku postaci?
- plansze główna bohatera z jego umiejętnościami ofensywnymi i defensywnymi,
- planszetkę z krótkim opisem postaci oraz jej zdolności specjalnych,
- indywidualne żetony postaci,
- liczniki życia i punktów walki,
- talię kart,
- i oczywiście co? kosteczki 😀
Cała rozgrywka, to klasyczna nawalanka: raz Ty mnie, raz ja Ciebie 😉 Każda tura gracza składa się z 7 (a jeśli gramy w więcej niż 2 osoby – 8 ) faz – brzmi skomplikowanie? Nie przejmujcie się. W rzeczywistości, to bardzo przejrzysty i intuicyjny system. Po pierwsze – zawsze obok planszy mamy ściągawkę z poszczególnych faz, a po drugie – karty posiadają specjalne ikonki, które informują nas, w której z faz możemy użyć danej karty.
Jak wygląda tura gracza? Szybki przegląd rozgrywki.
Faza utrzymania – jeżeli posiadamy jakieś żetony efektów lub zdolności na naszej planszetce, to właśnie w tej fazie aktywują się ich efekty. Nie muszę dodawać, że czasem są to pozytywne rzeczy, ale częściej te mniej korzystne 😉
Faza dochodu – zwiększamy liczbę Punktów Walki (skrót PW) o 1 i dobieramy na rękę 1 kartę z naszego stosu. Istotna uwaga – ta faza jest pomijana w pierwszej turze gracza, który rozpoczyna.
Faza główna 1 – tu się zaczyna zabawa. Podczas tej fazy zagrywamy nowe karty, sprzedajemy karty z ręki (aby zwiększyć zasób PW), zagrywamy karty ulepszeń tak, aby przygotować się do uderzenia, które nadejdzie po…
Faza rzutu ofensywnego – rzucamy kosteczkami oraz możemy używać kart ze ze znakiem „FAZY RZUTU”. Co ciekawe może to również uczynić przeciwnik, aby trochę pomieszać nam szyki. A wracając do rzutu – możemy podjąć do trzech razy. Przed każdym rzutem możemy przerzucić dowolną ilość kości.
Faza rzutu na wyznaczenie celu – ta faza ma miejsce wyłącznie w rozgrywce powyżej 2 graczy. Dla ciekawostki powiem, że to bardzo prosty, aczkolwiek dość sprytny mechanizm: rzucamy 1 kością i w zależności od wyniku określany jest przeciwnik, który zostanie zaatakowany:
- 1 lub 2 – gracz po lewej,
- 3 lub 4 – gracz po prawej,
- 5 – przeciwnicy wybierają spośród siebie kto zostanie zaatakowany,
- 6 – wybieramy sami kogo atakujemy
Faza rzutu obronnego – faza, w której zaatakowany gracz ma szanse na obronę. Wszystko zależy od zdolności obronnych postaci, którą gramy.
Faza główna 2 – powtórka z pierwszej fazy głównej – przebiega w identyczny sposób.
Faza odrzucenia kart – taka troszkę faza czyszczenia , w której musimy się pozbyć nadmiarowej liczby kart. Maksymalnie możemy na koniec tej fazy posiadać 6 kart – nie martwcie się, każda odrzucona karta to + 1 PW.
Moje wrażenia z turlania kośćmi.
Szukając opinii na temat DiceThrone, często i gęsto trafiam na komentarze typu: „bardzo losowa’, „prostacka turlanka”, „raczej fillerek pomiędzy poważniejszymi tytułami”. Ok jest tu sporo racji. Z częścią z tych opinii się zgodzę, natomiast z częścią niekoniecznie. Przytoczone zarzuty mi osobiście kompletnie nie przeszkadzają. Co ważniejsze, bawię się naprawdę wyśmienicie grając o kościany tron. A czy nie o to właśnie chodzi w grach planszowych? No jasne, że czasem „nie siądzie” rzut kośćmi. Oczywiste, że nie zawsze masz na ręce karty, których potrzebujesz. Również zdarza się nader często sytuacja, w której masz dobre karty, wyszedł Ci rzut, ale przeciwnik był na to gotowy i musiałeś przerzucić kości ehh. Ale za to ta radość i satysfakcja kiedy wyjdzie Ci jakaś mocna akcja… Jak wypadnie Ci ten symbol, którego potrzebowałeś… wow! To jest to 😀
Jak wspomniałem zasady nie są skomplikowane, co nie oznacza, że jest to bezmyślna turlanka. Jako przykład podam rodzaje obrażeń jakie można zadać:
- zwyczajne
- nieuchronne
- czyste
- obszarowe
- specjalne
Nieźle, jak na prostą turlankę co? 😉
Przyznam się, że długo walczyłem podczas kampanii crowdfoundingowej – wesprzeć czy nie wesprzeć? Ostatecznie słabość do kości wygrała i wsparłem pakiet Battle Chest i wiecie co? Nie żałuje ani trochę 🙂 Co więcej – z niecierpliwością będę wypatrywał informacji o drugim sezonie, a może nawet jeśli się uda, to o całej kampanii do gry (Dice Throne Adventures). Wykonanie gry to klasa premium – począwszy od samego pudła (Battle Chest), poprzez mniejsze pudełeczka na postacie, a na samych kartach, żetonach i kosteczkach kończąc. Miejcie jednak świadomość, że to nadal gra w dużej mierze oparta na losowości. Ja to lubię, ponieważ lubię kombinować „na bieżąco” . W końcu nigdy nie przewidzisz, jaki wynik na kości wypadnie, ani jakie akurat będziesz miał karty na ręce. Ale znam również wielu przeciwników takiej formy gry – więc jeśli do takich należycie, to absolutnie nie jest gra dla Was.
Często byłem pytany, Dice Throne czy Unmatched? I wiecie co? To nie jest ta liga do porównywania. Miałem przyjemność zagrać z Hunterem i jego synem (swoją drogą młody to niezły wymiatacz :D) w Unmatched.
Spróbuję porównać.
Obie gry są grami czysto pojedynkowymi. Obie nie zajmują zbyt wiele czasu na rozgrywkę, więc mogą spełnić rolę fillerka przed czymś większym. Ale obie są całkowicie różne pod względem rozgrywki.
Dice Throne to wesoła (choć często frustrująca – jak rzuty nie pójdą) turlanka, w której nie zawsze będziemy mieć wszystko pod kontrolą. Cała zabawa polega tu na wykorzystaniu umiejętności danej postaci oraz odpowiednią reakcją na to, co się akurat dzieje na planszy. Niczego nie możesz być pewien , niczego nie zaplanujesz – ale musisz nauczyć wykorzystywać swoją okazję i być gotowym na wszystko.
Za to Unmatched to świetna, ale bardziej poważna bitka, w której główną miarą zwycięstwa będzie odpowiednia taktyka i właściwie zarządzanie talią. To, jak zaplanujesz swoje kolejne tury – odbije się na końcowym wyniku. Różne postaci zapewniają różne podejście do rozgrywki – kluczowe tutaj są: mobilność, rodzaj ataku (dystansowy czy wręcz), czy pomocnicy jakich macie. Jak wspomniałem powyżej, to zupełnie inna liga.
Wybór jest ciężki…
Wiecie, to trochę tak, jak by porównać Scythe do My little Scythe lub Brazil – niby tak trochę to samo, a jednak zupełnie nie 😉 Mogę z całą pewnością polecić oba tytuły – ale jeśli musicie postawić na jeden, to nie mam dla Was jednoznacznej rady – musicie wybrać sami. Dla mniej zdecydowanych podpowiem, że nie trzeba od razu zaopatrzyć się w cały sezon. W sprzedaży dostępne są 4 zestawy składające się z 2 bohaterów. Nie ma tu lepiej i mniej zbalansowanych postaci – są tylko bardziej i mniej złożone. A jeśli gra Wam podejdzie, to i tak kupicie wszystkie 😉
Tyle z mojej strony. Czas trochę poturlać kośćmi … w końcu kościany tron sam się nie obroni! Tak więc aktualny król idzie bronić pozycji … „yyyy tak kochanie już idę… nie, nie możesz grać znowu piromanką, eeej no daj mi szanse nooo” …
Info:
Czy gra jest odpowiednia dla dzieci? Bezsprzecznie jest to gra BARDZO dla dzieci. Zarówno tych małych i tych dużych 🙂
Czy są treści kontrowersyjne? Nie.
Tytuł: Dice Throne
Autor: Nate Chatellier, Manny Trembley
Ilustracje: Manny Trembley
Wydawca: Lucky Duck Games
Wiek: 8+
Liczba graczy: 2 graczy
Czas: 20 – 40 minut
Wysportowany Tatuś. To ja. W czasie wolnym planszówkowicz.