Problem ze skarpetkami jest taki, że niedługo po zakupie poszczególne pary się rozpadają, często w praniu. Staramy się by zaginione skarpetki odnaleźć i ze sobą połączyć w pierwotne pary, aby koniec końców jednak dobrać ze sobą dwie takie, które albo są do siebie najbardziej zbliżone i nikt tego nie zauważy albo właśnie dobieramy takie, które najmniej do siebie pasują i z wysoko postawionym czołem wmawiamy wszystkim, że to zamierzony efekt. Kto wie, może za zaginięciem dziesiątek skarpetek stoją małe kolorowe stwory, żywiące się naszym stópkowo-skarpetownym smrodkiem! Zdarza się, że czasami w najmniej oczekiwanym momencie odnajdzie się ta jedna jedyna której poszukiwaliśmy całe życie…i tak, dalej mówię o skarpetkach. Czy pomogły nam małe człekokształtne…skarpetkowe elfy? Kim jestem by podważać taką śmiałą teorię?
Generalnie tak się właśnie przedstawia nowa gra od Galakta Kids, nowej linii gier dla najmłodszych.
Bogate wnętrze potwora
Już samo pudełko zachęca śliczną grafiką, a to co jest w środku robi naprawdę spore wrażenie na niemal 6-letniej dziewczynce. Prawdziwy efekt ŁAŁ!
Rzucają się w oczy 4 stworki, do tego żetony graczy, karty elfików, ładne kostki do gry no i skarpetki. Masa skarpetek. Naklejek i skarpetek-żetonów.
Rozpakowywałem całość razem z Zosią i wszystko musiała chwycić w swoje rączki, wszystko podotykać rzecz jasna, a oczka się świeciły. Nie pozostało nic innego jak ogarnąć instrukcję i zacząć grać!
Proste, trudne czy nie do ogarnięcia w 180min?
Cel każdego gracza – zdobyć 3 pary skarpetek!
Rozkładamy na specjalnej plastikowej planszy, zakryte kafelki z meblami, a w narożnikach norki stworków wraz z samymi stworkami. Pod nimi natomiast kładziemy specjalne kostki. W trakcie gry będziemy przesuwać stworki, tak by nie odrywać ich wysoko od planszy, by „zabrały” ze sobą schowane kostki. Dzięki progom kostki turlają się po planszy, a my nie widzimy co się „wyturlało”. Dla mnie genialne w swojej prostocie rozwiązanie!
Na pierwszy rzut oka całość wydaje się to wariacją nt.Memo i tak poniekąd jest. Jako gracze wykonujemy najpierw ruch stworkiem w kolorze wylosowanym specjalną kostką. Ten albo będzie pomagał nam w poszukiwaniu naszych skarpetek…albo będzie przeszkadzać innym graczom!
Mamy więc element negatywnej interakcji. Moja Zosia nigdy z czymś takim nie miała doczynienia! Ku mojej radości bardzo jej się to spodobało (sam to też uwielbiam) i w 90% przypadków wolała przeszkadzać rodzicom!
Po wykonaniu ruchu stworkiem musimy jeszcze ruszyć naszym wybranym pionkiem by poszukać skarpetek. Pionki są tu niestety zwykłymi pionkami. Jak dla mnie aż się prosi o coś ciekawszego, może meepla w kształcie elfa/krasnoludka z drewna czy plastiku? Te zwykłe mi totalnie nie pasują i pewnie skończy się na wydruku 3D.
Tak czy siak, nie chcę się tu wdawać za bardzo w szczegóły by nie była to recenzja-instrukcja-do-gry, ale koniec końców zebrane skarpetki „nakładamy” na nogi, ręce i uszy naszego elfika, którego wcześniej możemy nazwać, a imię zapisać w ramce obrazka! Ot kolejny bajer dla dziecka!
Co ciekawe – nie na tym kończy się gra! Po każdej grze skarpetki-najklejki i wyklejamy nimi podłogę pudełeczka (patrz zdjęcie niżej). Po kilku grach możemy otworzyć specjalną przegródkę z dodatkowymi zasadami! Czeka nas więc sporo rozgrywek, by odblokować wszystko!
Dla kogo?
Według pudła, gra jest przeznaczona dla dzieci 6+. Moja Zosia ma 5,5 więc tylko delikatnie poniżej granicy. Ogarnęła grę za pierwszym podejściem, które zakończyło się jej absolutnym zwycięstwem (…drugie zresztą też…). Kolejne rozgrywki już toczyły się bez jakiejkolwiek pomocy z mojej strony. Owszem, czasami zapominała czy kafelek X był już podniesiony i co pod nim było ale tak szczerze mówiąc ja też daję tu czasami…ciała 🙂
Kolejne odblokowywane zasady sprawiają, że gra się szybko nie nudzi i dziecko chce grać znowu i znowu.
Słowo końcowe
Całość WYGLĄDA bardzo zachęcająco, zawartość śmiało mogę określić jako BOGATĄ w elementy, a zasady JASNE. W sam raz nadaje się więc nawet dla tych najmłodszych.
Swój egzemplarz recenzencki otrzymałem od wydawnictwa Galakta za co bardzo dziękuję. Parę tygodni temu w ekipie NERDADS postanowiliśmy zbierać otrzymane w trakcie całego roku gry/komiksy i oddawać wszystko na koniec roku w ramach aukcji WOŚP. SKARPETKOWE STWORY są grą, z którą się jednak nie pożegnam. Po pierwsze, ponieważ mała Zosia już zdążyła popisać karty elfików i wykleić „dywanik” pudełka skarpetkami. Po drugie – ponieważ nawet jeśli by tego nie zrobiła to z całą pewnością zakupiłbym swój własny egzemplarz by mieć na zawsze. Jakby nie było, to w domu mam jeszcze 1,5-letnie dziecko, które będzie chciało kiedyś w to zagrać!
W tej sytuacji nie pozostaje mi nic innego jak i tak z przyjemnością dokupić jeden egzemplarz, który na koniec roku nówka-funkiel trafi na aukcje WOŚP.
Żaden rodzic nie lubi wywalać pieniędzy w błoto, kupować nietrafionych prezentów czy zamawiać kolejnych gier, które po 1-2 rozgrywkach pójdą na półkę. Wiem, bo sam tak nie lubię. Dlatego z czystym sercem mogę powiedzieć, że SKARPETKOWE POTWORY to bardzo dobry start nowej linii Galakty.
Czy gra jest odpowiednia dla dzieci? Jeśli nie przebrnąłeś/ęłaś przez recenzję to TAK. To gra zdecydowanie dla dzieci. Tych najmłodszych.
Czy są treści kontrowersyjne? Kontrowersyjne jest dla mnie zakładanie żółtych skarpetek do garnituru. W tej grze nie ma garniturów. Nie ma więc żadnych kontrowersji.
Tytuł: Skarpetkowe Stworki
Wydawca: Galakta
Wiek: 6+ (5-letnie dziecko też da radę)
Liczba graczy: 2-4 graczy
Czas: 15-20 minut
Ojciec nerd. Fan szeroko pojętej fantastyki. Od Gandaharu po Trylogię Thrawna. Entuzjasta machania mieczem świetlnym. Korposzczur.