Przeciągnij miasto na swoją stronę w InBetween

W mieście dzieje się coś dziwnego, choć nikt nie jest w stanie powiedzieć co to jest…kilku mieszkańców Upsideville zaginęło w ciągu ostatnich dni, paru innych zaczęło popadać w coraz większe szaleństwo, choć było kilku takich co z tego wyszli. Jest więc nadzieja…czy to po prostu zbieg okoliczności czy stoi za tym coś innego, coś nienamacalnego co popycha tych ludzi w ramiona obłąkania?

Tak w moim odczuciu wygląda rys „fabularny” InBetween, stosunkowo nowej gry od Board&Dice. Skojarzenia ze Stranger Things? Chyba na miejscu. Nie wiem czy to zwykły tematyczno-fabularny zbieg okoliczności, czy celowy zabieg. Stranger Things wciągnąłem z żoną w kilka wieczorów niczym ciepłą mleczną bułeczkę z piekarni obok, więc tym chętniej sięgnąłem po InBetween, gdy tylko przyszedł do mnie egzemplarz recenzencki. A że jedno z drugim nie ma wspólnego tytułu? Nie ma to dla mnie absolutnie żadnego znaczenia!

O samym InBetween usłuszałem po raz pierwszy podczas tegorocznego Pyrkonu. Już tam miałem okazję zobaczyć to niewielkie tajemnicze pudełko, które z jednej strony przedstawia domek w Upsideville (miasto, w którym toczy się gra), a z drugiej ten sam domek, ale całkowicie pochłonięty przez Istotę, złą siłę, której celem jest przeciągnięcie miasta do swojego wymiaru. Na boku znaleźć można jedynie bardzo krótki, jednozdaniowy opis rozgrywki i podstawowe informacje, ilość graczy, czas rozgrywki, wiek, zawartość pudełka itp. Żadnych zdjęć tego co w środku się właściwie znajduje. Dla kogoś to może być minus bo nie wiadomo czego się spodziewać, dla mnie duży plus bo lubię tego typu minimalizm, tym bardziej, że same pudełko jest raczej „kieszonkowych rozmiarów”.

InBetween jest grą dla dwóch osób. Ni mniej ni więcej. Wcielamy się więc albo w Miasto (czyli ten dobry, ludzki wymiar) lub w Istotę. Każda ze stron ma swoją własną talię kart, które różnią się możliwościami. Nie jest to zwykłe lustrzane odbicie drugiej strony na zasadzie „te same karty w innej kolorystyce”. Ma to sens bo przecież zło i dobro działa w zupełnie inny sposób, więc dlaczego w tej grze miałoby to być równie proste?

Rozgrywka w 3 krokach:

  1. Cel gry. Warunki zwycięstwa.

A.) Przeciągnie całkowicie na swoją stronę 3 postacie (z 10)

LUB

B.) zdobycie 6 poziomu świadomości swojego wymiaru

2. Jak zacząć. Tura gracza.

Tu trzeba dodać, że bardzo pomocne są specjalne karty dla graczy, w których są wypisane wszystkie ruchy gracza. Sama instrukcja równie szybko wprowadza nasz w rozpoczęcie rozgrywki.

Na samym początku: Tasujemy karty postaci i wykładamy w kole 10 z nich na stole, naprzemiennie (raz stroną wymiaru Istoty, kolejną wymiarem miasta itd.), a na pierwszej postaci z gwiazdką stawiamy znacznik. Każdy gracz tasuje swoją talię i wyciągamy po 3 karty startowej ręki oraz dobieramy po 5 kostek swojego koloru (niebieski=miasto, czerwony=istota).

Tura gracza (w lekkim uproszczeniu):

  1. Wykonujemy JEDNĄ z trzech czynności:

a.) Zagrywamy kartę z rękina konkretnej osobie z Upsideville

b.) Dobieramy/wymieniamy karty z ręki

c.) dobieramy kostki Energii (to te niebieskie/czerwone)

2. Podnosimy swój poziom świadomości płacąc kostkami Energii i/lub wykorzystujemy umiejętność danej postaci.

3. Oddajemy ruch drugiemu graczowi.

3.  Uwagi, dodatkowe zasady.

– Umiejętności z karty Świadomości możemy użyć RAZ podczas całej rozgrywki (na samym początku naszej tury). Więc uważnie decydujmy, którą z nich (i kiedy) wykorzystamy bo drugiej szansy nie będzie

– Świadomość możemy podnieść TYLKO gdy na postaci znajduje się Znacznik Bezpieczeństwa. Sam fakt, że postać jest w wymiarze Miasta/Istoty nie wystarcza.

– Pamiętaj by zapłacić kostkami Energii, równowartość poziomu na który chcemy podnieść. Chcesz podnieść Świadomość na 5 poziom? Zapłać 5 kostek Energii.

Wrażenia z rozgrywki

Zanim zagrałem w InBetween spotkałem się z opiniami, że strony są niewyrównane, że jedna jest dużo mocniejsza niż druga, lub że jedna droga zwycięstwa jest łatwiejsza od drugiej. Szczerze? Nie podczas moich rozgrywek. Podczas pierwszych 2-3 rozgrywek można odnieść takie wrażenie, jednak jak już opanujemy grę, karty i ich działanie, wtedy spokojnie każda strona ma równe szanse. Klucz tkwi w odpowiednim wykorzystaniu posiadanych zasobów. Strategia ma tu znaczenie, nie można sobie pozwolić na frywolne wykorzystywanie kostek Energii, bo już w kolejnej turze drugi gracz może wykorzystać chwilę nieuwagi. Co więcej, nawet jeśli moja strategia przewidywała przeciąganie mieszkańców na moją stronę, a druga połówka była nastawiona na podnoszenie Świadomości, to udawało mi się wykorzystywać karty w ten sposób by jej to maksymalnie utrudnić.

Miasto ma spory wachlarz kart, które potrafią zablokować/dogryźć Istocie, ta z kolei dysponuje mniejszą ich różnorodnością, jednak jej karty są odpowiednio mocniejsze w porównaniu do Miasta. Chwilami podczas gry miałem wrażenie, że istnieje tu swoisty rodzaj mechaniki papier-kamień-nożyce, choć nie jest on taki oczywisty. Gdy moja żona zrobiła jakiś ruch, który dosyć poważnie niszczył moją obraną strategię na kolejne 2 posunięcia, to mimo wszystko potrafiłem wymyślić coś, dzięki czemu znowu miałem przewagę. I tak w kółko, dzięki czemu szala zwycięstwa przechylała się co turę to w jedną, to w drugą stronę, a rozgrywka była tym bardziej emocjonująca.

Zawartość

Wykonanie InBetween wg.mnie jest jak najbardziej na plus. Karty wydrukowane zostały na przyjemnym śliskim materiale, ale to jest dla mnie minimum, czego oczekuję od każdej produkcji (szorstkości mówię głośne NIE!). Oprócz tego są bardzo przejrzyste – zdecydowanie nie są zasypane garścią tekstu czy cyferek. Osobiście nie jestem fanem gdy każda jedna karta przypomina małą instrukcję do gry i przeczytanie jej to niemal analiza mojego PIT-u. Graficznie natomiast to dla mnie bajka! Jestem absolutnie zakochany w obrazkach na kartach, które fenomenalnie wpisują się w klimat Upsideville (czy jak kto woli…Stranger Things). Szacun dla zespołu odpowiedzialnego za ostateczny wygląd całego zestawu!

Board&Dice – błagam, udostępnijcie któreś z nich w formie tapety na komputer/tablet/telefon!

Reszta elementów bardzo prosta w swoim solidnym wykonaniu. Drewniane kosteczki oraz kilka grubych (kartonowych) żetonów symboli. Proste i wytrzymałe.

Jedna myśl jaka przychodzi mi do głowy to może przydałoby się nieco więcej miejsca w sytuacji gdybym chciał każdą kartę wsadzić w koszulkę…ale wiem, że wtedy trzeba by powiększyć całe pudełko, a nie każdy by te koszulki dokupił i wtedy by mu karty luźno latały po pudełku…co też by przeszkadzało! No wszystkim nie dogodzisz!

Instrukcja z kolei pozytywnie mnie zaskoczyła, bo moim zdaniem kompleksowo wyjaśnia całą rozgrywkę. Owszem nie obyło się bez zaglądania do niej przy drugiej i trzeciej partii, ale każdorazowo gdy już tam zajrzałem to wyjaśniłem sobie to co mnie nurtowało. I to jest spoko.

Do tego nie trzeba być planszówkowym weteranem by ogarnąć ten tytuł. Turbo plus, szczególnie gdy na początek swojej przygody z planszówkami nie chcesz czegoś co Ciebie od nich odstręczy (czyt. nie chcesz przesiadywać godziny nad instrukcją by grę w ogóle ogarnąć…).

InBetween to tytuł po który chętnie jeszcze nie raz sięgnę z żoną, a w przyszłości z Zosią jak tylko będzie miała chociaż 10 lat – co prawda na pudełku zalecany wiek minimalny to 12+ ale myślę, że po odpowiednim wyjaśnieniu tematu walki dobra ze złem, nawet 10-latek się odnajdzie w tym tytule.

To dla mnie tytuł na wieczory 1+1. Jakoś nie wyobrażam sobie by na imprezie reszta ludzi przyglądała się naszej rozgrywce, tym bardziej, że w naszym przypadku rozgrywki trwały po 30-40 min. Dla mnie jest to niewątpliwy plus, bo nie mam aż tyle możliwości na co dzień, by wychodzić i grać w większym gronie, więc cieszy mnie gra, przy której nie czuję, że gram w uboższy produkt, tylko dlatego, że nie mamy przynajmniej 3-4 graczy przy stole.

Co więcej, cenię sobie klimat podczas rozgrywki (my sobie włączaliśmy soundtrack ze Stranger Things w tle!) i jakoś impreza w większym gronie nie pasuje mi do przeciągania mieszkańców Upsideville na mroczną stronę.

Jeśli więc lubisz gry jeden-na-jeden i nie chcesz przez pół wieczoru uczyć się zasad gry by w końcu odłożyć instrukcję na bok, a do tego kręcą Cię klimaty nadprzyrodzone, to jest to gra dla Ciebie!

Z Krzyśkiem dyskutowaliśmy o InBetween i śmiało oboje jako Nerdads.pl polecamy!

Czy gra jest odpowiednia dla dzieci? Tematyka jest taka nieco mroczna, z tym że grafiki na kartach nie są drastyczne. Na dobrą sprawę nie ma tu zabijania mieszkańców, a jedynie przeciąganie ich na swoją stronę. Uważam, że 12+ na pudełku nie jest zobowiązujące i można śmiało to obniżyć i do 10+ bez żadnych obaw.

Czy są treści kontrowersyjne? To zależy od tego jak dziecku przedstawisz walkę Miasta z Istotą i popadanie w ramiona obłąkania przez mieszkańców Upsideville. Jeśli gry za bardzo nie zdemonizujesz to dziecko z łatwością ogarnie zasady i zaakceptuje koncepcję bez koszmarów nocnych 🙂

  • Tytuł: InBetween
  • Autor: Adam Kwapiński
  • Wydawca: Board&Dice
  • Wiek: 12+ (moim zdaniem śmiało 10+)
  • Liczba graczy: 2
  • Czas: 30-40 minut.

Wielkie dzięki Board&Dice za InBetween!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *