Jedyny film na jaki czekałem w tym roku i w pewnym momencie obawiałem się, że go w ogóle nie zobaczę…jednak wreszcie w kinach i to szybciej niż w USA! …przed seansem zrobiłem rozeznanie i szczęśliwie dzień w premiery, wcześnie rano miałem salę kinową tylko dla siebie! Moje pierwsze i pewnie ostatnie wyjście do kina w tym roku, zatem czy było warto?
Filmy Nolana robią wrażenie (ok, byłem nieco rozczarowany Dunkierką…), ten człowiek ma wyobraźnię i wizję tego co chce zobaczyć na ekranie. Widzieliśmy to w Memento, Batmanach czy w moim ulubionym nolanowym filmie – w Incepcji. W dalszym ciągu ulubionym. Czy to znaczy, że TENET jest zły? Nie.
O kij tu chodzi?
Zapowiedzi TENET niewiele zdradzały.
Jest John David Washington (świetny w BlacKkKlansman!) oraz Robert Pattison, niby jakaś zapowiedź trzecieś wojny światowej i rzeczy dzieją się wstecz. Musi być podróż w czasie? Jak wam powiem to zdradzę tajemnicę ale powiem tylko tyle, że jest to nieeeco bardziej skomplikowane niż Powrót do Przyszłości. I Incepcja. Ta ostatnia w porównaniu do TENET jest pod względem fabularnym banalna i prosta jak patyk.
Nie chcę tu więcej zdradzić bo cokolwiek bym nie powiedział, będzie to za dużo. Pozostawię tę pseudo-reckę bez spoilerów.
To co widzimy na ekranie (i co nam niestety czasami zbyt skąpo tłumaczą bohaterowie) jest tak zawiłe, że w pewnym momencie olałem rozkminę by sobie wyjaśnić wszystko w detalu i po prostu skupiłem się na tym, co się po prostu DZIAŁO przed moimi oczami. A działo się niemal ciągle (tak ciągle-ciągle to działo się w Mad Maxie…). Na pierwszy rzut oka są tu po prostu strzelaniny i gonitwy, ot coś co widzieliśmy milion razy, jednak gdy na sekundę zastanowimy się nad tym CO widzimy, wówczas dostrzegamy te wszystkie efekty specjalne, które wsadzono w ten film. A gdy już pomyślimy JAK to zrobiono…uff! Mind blown.
Wszystko to robi wrażenie i fabularnie jest naprawdę ciekawie nawet jeśli nie nadążamy za pseudo-naukowymi wyjaśnieniami – Nolan udowadnia, że jeszcze wiele można zrobić z tematem CZASU.
To co było średnie jeśli w ogóle to muzyka. Ten element w niektórych filmach jest jednym z bohaterów (INCEPCJA), w innych fantastycznie uzupełnia wydarzenia, tutaj muzyki chyba w ogóle nie ma bo nie zapamiętałem z tego ani nuty. A szkoda, bo przecież Nolan potrafi.
Koniec końców bardzo udany seans, aczkolwiek w moim odczuciu nie lepszy niż INCEPCJA. Ja wiem, że to inne filmy, jednak Nolan lubi podnosić poprzeczkę, tym razem się nie udało. Niemniej warto ten film zobaczyć, bo Nolan nie robi SŁABYCH filmów. Jeśli więc będziecie mieli okazję zobaczyć to polecam.
Ojciec nerd. Fan szeroko pojętej fantastyki. Od Gandaharu po Trylogię Thrawna. Entuzjasta machania mieczem świetlnym. Korposzczur.