O tym jak trzech chłopów do kina poszło…
Dziku-k: Dobrze. Bez zbędnego wstępu o tym jak w trybie awaryjnym musiałem zaopiekować się dwoma chłopakami – swoim i sąsiada. Nie będę zanudzał, że mieliśmy z Filipem bilety z Groupon, które traciły ważność z końcem listopada. To żadna wymówka, że aktualnie repertuar w znanym multipleksie nie pozostawia większego wyboru. Fakt jest niezaprzeczalny – ja, ojciec nerd, fan superhero poszedłem do kina na film Kraina Lodu 2!
Mając w pamięci seans pierwszej części w domowych warunkach razem z całą rodziną byłem ciekaw dalszych losów Svena, Anny, Kristofa, Olafa i Elsy. Kolejność wymieniania związana jest z własnymi sympatiami wobec bohaterów 🙂 I dobrze wspominam ten film, ciekawa fabuła, zwroty akcji i konsternacja. Jak to możliwe, że wszyscy „jarają” się Elsą skoro to Anna zawiązała kluczowe momenty filmu, była bohaterska, nieprzejednana w swoich działaniach, parła odważnie do przodu, aby uratować siostrę, mimo iż nie posiadała magicznych mocy jak Elsa.
Co możemy zastać w drugiej części Krainy Lodu? Otóż Elsa dumnie i sprawiedliwie rządzi swoim królestwem, Anna napawa się spokojnym życiem z przyjaciółmi, a Kristof zbiera się w sobie, aby zadać ważne pytanie. Olaf? Po prostu jest sobą. Choć do jego śnieżnego serca zaczyna wdzierać się obawa na temat przemijania.
Jednak coś wisi w powietrzu. Elsę prześladuje tajemniczy głos, który w dalszej części historii będzie związany z losami rodziców dziewczyn. Magia zaczyna dominować nad wolą władczyni lodu. Tajemnica mgły spowijającej las musi zostać wyjaśniona. I znów nasza paczka wyrusza w drogę, aby przywrócić pokój w królestwie i uspokoić rozgniewane duchy żywiołów.
Wiem, że brzmi to enigmatycznie, ale nie chcę Wam zdradzać fabuły zbytnio. Zapewniam, że jest tajemniczo i niepokojąco….
Teraz o wrażeniach. Oczywiście – chłopaki zadowoleni – wypad z ojcem/wujkiem do kina, do tego popcorn zawsze na plus. Jednak obserwując chłopców z boku widziałem w nich autentyczne zaangażowanie, śmiech wywoływany żartami sytuacyjnymi – Sven zawsze rozwesela! To oznacza, że fabuła mimo kilku zawiłości jest zrozumiała dla 7-8 latków. Pojawiają się oczywiście słowne easter eggi zrozumiałe tylko dla dorosłych.
O ile w części poprzedniej Anna grała pierwsze skrzypce, tak tutaj to Elsa, która już nie czuje ciężaru swojej mocy bierze odpowiedzialność za rozwikłanie zagadki z przeszłości i uspokojenie duchów żywiołów. Siostra stanowi tutaj istotne, ale jednak tło dla poczynań mroźnej władczyni mając czas na neurotyczne rozmowy z rozemocjonowanym Kristofem. Świetne dialogi.
Patrząc na Elsę jak manewruje dzięki swoim zdolnościom widziałem autentycznie członka nowego składu Avengers w miejsce Scarlet Witch 🙂 Sceny manipulacji lodową magią przypominały mi Dr Stange’a. Kawał dobrej wizualnej roboty ze strony animatorów. Elsa prezentuje się jak prawdziwy „badass”. 🙂 Sprzyja temu także tajemnica skrywająca mroczną przeszłość jej rodziny.
Polecamy film z całego naszego nerdowskiego serca. Widowiskowa animacja, która osiągnęła kasowy sukces juz w dniu otwarcia, z niebanalną fabuła, pełna pięknych piosenek. Choć hitu na miarę „Mam tę moc” raczej nie będzię. To jednak nie przeszkodzi patrzeć nam w przyszłość i wyglądać Krainy Lodu 3.
P. S. Chłopaki na drugi dzień w szkole nie pisneli słowa kolegom o seansie. Was też proszę – nie mówcie nikomu, że byłem na Krainie Lodu 2. Jeszcze Wolverine usłyszy albo , nie daj Boże, Deadpoll…
O tym jak to ojciec jarał się bardziej niż córeczka…
Miket: A ja z kolei nie mam złudzeń. Za pierwszym razem gdy obejrzałem jedynkę to była spoko, potem ją chcąc-niechcąc obejrzałem kolejnych 200 razy i wtedy się chyba zakochałem. Zasadniczo Disney wespół z moją Zosią wykorzystali na mnie syndrom sztokholmski…
Więc gdy usłyszałem, że będzie dwójeczka, od razu Zosi trailer pokazałem i już tupałem nózkami w oczekiwaniu na premierę – i szczerze – była to jedna z dwóch premier tego roku na którą wyczekiwałem (obok Endgame).
Ale jak poszło? Bardzo dobrze, hype był ogromny i uzasadniony. Dwójeczka jest bardziej epicka, bardziej złożona i poważniejsza….i odnosi się wrażenie, że bardziej musicalowa. Zgodziliśmy się z Dzikiem, że jest tu przesyt piosenek, szczególnie na początku śpiewają jedną za drugą, do tego stopnia, że autentycznie byłem przekonany o ich podwojeniu w stosunku do jedynki.
Quick look na soundtrack i okazuje się, że jest ich tu…8 (w jedynce było 9!). Aż mi się nie chcę wierzyć, sprawdzę to przy kolejnym seansie, może soundtrack nie zawiera mniejszych piosenek, które śpiewają przez minutę (?). Nie wiem, dla mnie zagadka.
W każdym razie – tak jak powiedział Dziku – wielkiego szlagieru na miarę Let it Go (czy Mam tę Moc jak kto woli) czy For the first time in Forever (pol. Pierwszy raz jak sięga Pamięć) tu nie ma. Są dwa inne utwory, które mi się wybiły w filmie i które słucham od dwóch dni, ale żaden AŻ TAK dobry.
Tak czy siak, drugi raz opisywać fabuły nie będę, Zosia lat 4,5 była bardzo zadowolona, śmiała się i wyszła szcześliwa z kina. Czy zrozumiała wszystkie meandry, spiski, knucia, knowania i inne zawiłości tegoż złożonego filmu z plot-twistami godnymi Fight Clubu, tego w 100% nie wiem. Cieszyła się. O to chodzi.
Ja też i czekam na Disney+ w Polsce by móc to obejrzeć po raz drugi.
Tata Filipa, geek, komiksomaniak i planszowy świr. Zagram zawsze, przeczytam wszystko.