Walka z koszmarami dziecka, to często zadanie dla rodziców, którzy kilka razy w nocy muszą lulać swoje maleństwa. Jednocześnie muszą odganiać kreatury spod łóżka, czy zza szafy. A co, jeśli właśnie tym zajmują się wszechobecne i liczne pluszaki, niczym na rysunku Alexa Panagopa? To jest właśnie temat przewodni lekkiej i prostej gry Rebela, pt. „Pluszowych Snów”, w którą gram z Zosią, choć nie ma w nich aż tak strasznych maszkaronów.
Podobnie jak „Opowiadanki”, ta gra również wygląda bardzo ładnie. W środku mamy karty potworków-koszmarów, otwieraną poduchę na żetony snów oraz plansze z wytłoczeniami dla 4 graczy i 8 żetonów pluszaków. Tylko tyle, ale ten tytuł naprawdę więcej nie potrzebuje.
O co chodzi?
Losujecie jednego potworka na środek. Po kolei wybieracie swojego pluszaka w tej rundzie. Gdy już każdy ma swojego zawodnika, przykłada go do wylosowanego wcześniej potworka i jeśli płytka z pluszakiem całkowicie pokryje potworka, gracz dostaje tyle żetonów snów ile gwiazdek ma pluszak.
Wygrywa ten, który pierwszy zdobędzie ich 12. Banał! I już nie musisz czytać instrukcji 🙂 Są 3 warianty gry – kooperacyjny (czyli razem z dzieckiem wybierasz pluszaka), zwykły (po kolei każdy wybiera pluszaka) i bardziej rywalizacyjny, w którym jednocześnie sięgacie po pluszaki, zgodnie z zasadą: kto pierwszy ten lepszy.
Zawartość
Żetony snów są dwustronne, grube (niestety nie z plastiku czy drewna) i chowamy je w grubej poduszce. Zdecydowanie łatwiej byłoby je przechowywać i wyciągać z woreczka, ale rozumiem temat gry, więc taki pluszowy gadżet nawet fajnie się wkomponowuje, chociaż mógłby w moim odczuciu mieć ładniejszy kolor. W instrukcji „Pluszowych Snów” jest porada, że dodatkowo można sobie przedłużyć rozgrywkę, opisując swój wymyślony sen na podstawie wylosowanych żetonów.
Karty potworków-koszmarów nie są jakieś drastyczne i raczej nie przysporzą ani dzieciom ani wam nieprzespanych nocy. Czasami ten sam potworek powtarza się, ale w różnych wersjach rozmiarowych, co nieco utrudnia rozgrywkę i blokuje granie na pamieć.
Plansze graczy są duże i bardzo ładne, z wytłoczeniami na żetony. W zestawie są tylko 4 plansze, ale jeśli się bardzo uprzeć, to można pewnie i zagrać w 5-os. Tylko wówczas rodzic nie miałby swojej planszy 🙂
„Pluszowych Snów” jest grą banalną. Sugerowany wiek to 4+ i w pełni się pod tym podpisuję. Zosia ma 6 lat i dla niej jest to już prosta gra, chociaż nie gra bezbłędnie i zdarzy jej się źle wybrać pluszaka. Do tego widzę jaką ma radość z grania (a to kluczowy dla mnie wyznacznik gier), więc okazuje się, że nie jest „za duża” na tę grę. Młodsi zawodnicy mogą grać kooperacyjnie i wtedy to naprawdę łatwy i szybki tytuł, bo faktycznie spokojna rozgrywka zajmie jakieś 15 minut. Idealne, aby wspólnie coś rozegrać przed snem i tym samym wspólnie spędzić czas z małym szkrabem. Oczywiście jest to jedna z tych gier, którą dorośli szybko rozgryzą i czasami trzeba się podłożyć i dać nieco wygrać dziecku. Z tego też względu „Pluszowych Snów” teoretycznie ma górną granicę wieku. Myślę, że dla starszych dzieci 10+ to już byłby zbyt prosty tytuł.
Podsumowanie
Czy kupić? Jeśli szukasz czegoś szybkiego na „przed snem” dla swojej pociechy w wieku 4-7 (moooże 8) to „Pluszowych Snów” zalicza wszystkie rubryki. Chyba, że masz już tak ograne dziecko, które ogrywa rodziców w Splendor, to wtedy poszukaj czegoś ambitniejszego 🙂
Czy gra jest odpowiednia dla dzieci? Tak. Ale tych młodszych. Nie dla starszych ze względu na swoją prostotę.
Czy są treści kontrowersyjne? No nie…nie.
Tytuł: Pluszowych Snów
Wydawca: Rebel
Wiek: 4+
Liczba graczy: 2-4 graczy
Czas: 15 minut
Wydawnictwu Rebel dziękuję za udostępnienie gry do recenzji!
Ojciec nerd. Fan szeroko pojętej fantastyki. Od Gandaharu po Trylogię Thrawna. Entuzjasta machania mieczem świetlnym. Korposzczur.