Wiem wiem, początek Nerdads.pl i Gwiezdne Wojny tu nieco dominują, ale gwarantuję, że to tymczasowe 🙂
Wszelkie media na świecie ogłaszają, że na nowego reżysera i scenarzystę finalnej części nowej trylogii wybrano znowu J.J.Abramsa. Czy to dobrze? Cóż, zdania są podzielone, jedni wiwatują, drudzy spuszczają głowę w zmartwieniu, a trzeci…cóż, ja jestem jednym z tych trzecich. Bo z jednej strony JJA to świetny reżyser i scenarzysta, fenomenalnie odświeżył Star Trek, a oprócz tego przykładał w różnym stopniu swoją rękę do Lost, Fringe czy do Super 8.
A z drugiej strony…Przebudzenie Mocy było fajne. Tylko fajne. I dla mnie to tyle w temacie. Nie było niezapomnianej przejażdżki przez galaktykę, nie było przeżywania filmu przez kolejny tydzień. Bo to już było. Disney z Abramsem przygotowali w nowej odsłonie starą fabułę, przez co byłem mocno rozczarowany.
Internety strasznie jadą po prequelach, że za dużo CGI, że Jar Jar Binks, że tragiczny Anakin itp.itd., przez co mam wrażenie, Disney chciał się od nich mocno odciąć i pójść po bezpiecznej linii tworząc de facto remake Nowej Nadziei. Sorry, ale Zemsta Sithów była bardzo dobra, a Lucas chociaż starał się rozwinąć universum.
Dlatego ekscytacji z mojej strony nie ma, chociaż żeby być uczciwym, JJA to też nerd, wie co jest co i myślę (czy może raczej mam nadzieję…), że tym razem w kinie zobaczę zaskakujące wydarzenia i postacie, a nie odgrzanego kotleta.
Ojciec nerd. Fan szeroko pojętej fantastyki. Od Gandaharu po Trylogię Thrawna. Entuzjasta machania mieczem świetlnym. Korposzczur.