Jak ten czas leci? Prawda? Zgadza się, Batman kończy 80 lat, a Detective Comics osiąga numer 1000.
Powiem tak, jeśli kiedykolwiek byłby bohater, który zasługuje na imprezę jubileuszową, to jest to właśnie Batman. Jej odzwierciedleniem może być aktualna pozycja od Detective Comics.
Podobnie jak na przyjęciu, w tym wydaniu dzieje się wiele różnych rzeczy. Niektóre z nich są świetne (zgromadzenie wokół grilla), niektóre w porządku (nasiadówka w kuchni), niektóre dość słabe (płaczący gość, który zwymiotował i zamknął się w łazience). Nie zamierzam zagłębiać się w każdą historię, ponieważ numer liczy prawie sto stron. Pokażę Wam jednak co mnie natchnęło do takiego wstępu. 🙂
Oczywiście jest historia Scotta Snydera i Grega Capullo, której wszyscy chcieliśmy po tak legendarnym New 52 Batmanie. Jest całkiem niezła i opiera się na „Batman nie wie wszystkiego”. Takie rozwiązanie Snyder uwielbia. Podobało mi się to najbardziej ze względu na występy gościnne.
Następnie otrzymujemy historię narysowaną przez Jima Lee, napisaną przez Kevina Smitha. Podoba mi się praca Smitha, ale ta historia wydawała się trochę banalna, a rysunki Jima Lee albo tworzone na szybko, albo nie w pełnym oddaniu temu scenariuszowi.
Warren Ellis i Christopher Priest stworzyli kilka opowiadań, a Neil Adams wniósł niesamowity wkład w postaci graficznej. James Tynion IV i Tony S. stworzyli historie, które były właściwie…ok. Tylko tyle. Historia Geoffa Johnsa (narysowana przez Kelleya Jonesa) była zabawna i futurystyczna.
Problem dotknął poważnie historii „Return to Crime Alley” Denny’ego O’Neila i Steve’a Eptinga, w której Batman i doktor Leslie Thompkins są w Crime Alley, a grupa zbirów próbuje ich okraść. Pojawia się tu coś czego nie lubię – „psychologizowanie” w kontekście obwiniania Bruce Wayne’a za swoje życiowe wybory. Cała ta historia powinna być zostać usunięta z albumu – nie do końca tu pasuje w mojej opinii.
Bendis przenosi nas w przyszłość dzięki opowieści o Pingwinie, która pokazuje, że bez względu na wiek Batman jest zawsze o trzy kroki przed konkurencją. Grafika Alexa Maleeva doskonale komponuje się z nastrojem opowieści (odpowiedzialny jest również za kolory) i udowadnia, że artysta i pisarz, którzy się rozumieją, potrafią tworzyć magię. Ta historia sprawiła, że naprawdę chciałem, aby Bendis był autorem całego Batman 1000. Doskonale rozumie tego bohatera i potrafi grać w drużynie z twórcami rysunków.
Najbardziej czekałem jednak na pojawienie się Rycerza Arkham. Uwielbiam go! Kilkakrotnie grałem w tą grę tylko po to, żeby zobaczyć go w akcji. Rycerz jest ostatnią historią w tym wydawnictwie i raczej ma swój własny klimat (odstający od reszty historii), ponieważ jest to po prostu jakiś wewnętrzny dialog Rycerza, który mówi nam, jak skopie tyłek Batmanowi. Przypomniało mi to scenę z Prawdziwych Kłamstw, w której Arnold tłumaczy Jamie Lee Curtis „Jesteśmy super, jesteśmy złoczyńcami, bla bla bla”. Rozumiem, że ma to zapoczątkować następny wątek fabularny, ale wygląda to jednak średnio. Nie jestem największym fanem Petera Tomasiego, ale jeśli poprawnie poradzi sobie z tym story arc’em, przekona mnie do siebie. Czas pokaże.
Ogólnie jest to świetny album. Dostajemy wiele historii, a graficznie poziom stoi koniec końców – wysoko. Wszystkie okładki wyglądają solidnie (w amerykańskim wydaniu ponoć jest ich ponad sześćdziesiąt, ale głowy nie dam ☺). Każdy znajdzie dla siebie ulubioną historię o Batmanie, będzie się orientował w fabule, bez względu na to, kiedy wszedł do jaskini nietoperza. Ja zawitałem tam w 1994 roku. Szmat czasu! Tym bardziej z radością mogę zarekomendować Batman 1000 każdemu. A ja mam nadzieję, być w pobliżu Mrocznego Rycerza przez kolejne tysiąc numerów!
- Tytuł oryginału: „Batman – Detective Comics #1000”
- Scenariusz: Scott Snyder, Geoff Johns, Tom King, Paul Dini, Warren Ellis
- Rysunki: Jim Lee, Greg Capullo, Alex Maleev, Dough Mahnke, Kelley Jones
- Wydawca: Egmont
- Wydawca oryginału: DC
- Data wydania w Polsce: 12.08.2020 r.
- Objętość: 176 stron
- Oprawa: miękka ze skrzydełkami
- Papier: kredowy
- Druk: kolorowy
Serdecznie dziękujemy. Kolejny raz zaufało nam wydawnictwo:
Tata Filipa, geek, komiksomaniak i planszowy świr. Zagram zawsze, przeczytam wszystko.