Od kiedy usłyszałem o grze Diuna Imperium, chciałem ją mieć. Nie jest to pierwsza gra w universum Franka Herberta, bo przecież istnieje już jedna całkiem spora i rozbudowana Diuna od Gale Force Nine (o niej napisze Hunter), ale ta jest pierwsza, w którą można zagrać w pojedynkę.
Ostatnimi czasy zbyt rzadko mam okazję zagrać w towarzystwie nerdowskim. Moją lepszą połowę klimat Diuny średnio jara, pozostaje…hmm…zabawa w samotności. Ale czy jest sens i czy da się w to zagrać, jak już dzieci pójdą spać?
Na temat Diuny Imperium jakoś się specjalnie w zapowiedzi nie wczytywałem. Raz po raz gdzieś coś mignęło o tym, że to twórcy Brzdęka (nie grałem), że to deck building (ok, wiem co to) i worker placement (to też wiem!). Nieistotne. Sam to musiałem sprawdzić, w najgorszym razie się odsprzedam. W międzyczasie w sieci pojawiały się już recki recenzentów, co dostali grę od wydawcy, a ja dalej czekałem na swój zamówiony, opłacony box.
W końcu dopłynął. A ja, zanim zabrałem się za reckę, zdążyłem kilka razy przegrać i nieco mniej razy wygrać. Ale o tym za chwilę.
Zawartość pudła
W zestawie mamy dużą planszę, sporo kart różnych rozmiarów, małe drewniane meeple, drewniane znaczniki wody, przyprawy i solarisów, oraz kilka kartonowych znaczników. Blablabla, wszystko widać na zdjęciach.
Wiem, że komuś plansza może przeszkadzać, tzn. sprawiać wrażenie zbyt pustej. Jednak do mnie ten minimalizm przemawia. W końcu to ARRAKIS, piaszczysta planeta. W moim odczuciu BARDZO wpisuje się to w klimat świata. Ba! Już samo pudło jest dla mnie przepiękne w swej prostocie.
Instrukcja jasno prowadzi gracza przez całą rozgrywkę. Zdarzyły się ze dwie, czy trzy niejasności ale okazało się, że jednak są opisane w innym miejscu. Wiem też, że popełniono dwa błędy w tłumaczeniu zasad, co można znaleźć na fb Lucky Duck Games. Sam zacząłem od symulacji gry w 4 graczy, aby zrozumieć i zapamiętać budowę rozgrywki i móc lepiej pojąć grę solo.
Wrażenia
Rozgrywka jest całkiem niezła. Cofnij…bardzo dobra! Do tego wkurzająca. Stresująca. Szlag mnie czasem trafiał. Nikomu nie odsprzedam tej gry. — Tak – wiem, cała tęcza emocji. Istny rollercoaster przeżyć. A to wszystko dlatego, że grając solo wcale nie jest lekko. Z jednej strony gra jest łatwa do ogarnięcia. Chyba już przy drugiej rozgrywce solo nie sięgałem po instrukcję. Z drugiej zaś, nasi Rywale (czyli dwóch sztucznych graczy, za których wykonujemy ruchy) nie dają chwili spokoju. Nie ma czegoś takiego jak lekka gra, spacer do zwycięstwa! Każda runda to trudne decyzje, aby być o punkt dalej niż Rywale. W grze gramy do 10 punktów. Kto je zyska pierwszy, ten wygrywa. Alternatywnie na koniec dziesiątej rundy wygrywa ten, co ma tych punktów najwięcej. Podczas moich rozgrywek albo zostawałem daleko w tyle za którymś Rywalem, albo dosłownie walczyłem łeb w łeb, aby w końcu wygrać lub przegrać o 1-2 punkty. I to na najniższym poziomie trudności (a są 3)! Nie ukrywam, satysfakcja po wykalkulowanych wcześniej ruchach była spora. Za to frustracja, gdy tuż przed nosem zwycięstwo zgarniał rywal…cóż…
Rywale
Nie przepiszę w tym miejscu instrukcji.
Jak wyżej. Nie chcę tu specjalnie przepisywać instrukcji. W dużym skrócie: w trakcie gry dobieramy do ręki karty talii Imperium i to one pozwalają naszych agentów wysłać w konkretne miejsce. Nie masz karty z ikoną pustyni? Trudno, nie wyślesz tam agenta w tej rundzie. Nie da się przejść tej gry ignorując element deck buildingu, bo on w dużym stopniu wpływa na możliwości naszych agentów. Strategia ma znaczenie. Żeby jednak była jasność w temacie, jest tu pewien element losowy. To Ty – jako gracz – losujesz co rundę karty do ręki i to losowe ruchy wykonują rywale. Czasami więc całkowicie przypadkiem Twoje plany mogą runąć, jak domek z kart tylko dlatego, że akurat dane pole zajął któryś z nich.
Po turach agentów jest tura walki i nasi zebrani w trakcie rundy żołnierze (w formie małych, kolorowych sześcianów) walczą o specjalne nagrody. I znowu dylematy. Walczyć teraz, czy mieć większą siłę w kolejnej rundzie (z potencjalnie lepszymi nagrodami)?
Czas gry
Każda moja rozgrywka zamykała się w 1,5-2h. Przy dużym pośpiechu można się od biedy uwinąć w godzinę. Samo rozkładanie gry to obecnie 8-10 minut, a jej składanie tylko 5. Trzeba mieć to wszystko na uwadze, jeśli planuje się rozgrywkę w ciszy i spokoju od całej rodziny. Do tego Diuna Imperium zajmuje sporo miejsca na stole, a to dlatego, że większość elementów podczas rozgrywki kładziemy POZA planszą.
Nie wszystko złoto
Skoro już mowa o rozkładaniu/składaniu…
Jest dobra i zła wiadomość. Dobra taka, że oba te irytujące mnie elementy naprawi nadchodzący Upgrade Pack, złożony z dużego pudła z przegródkami i z figurkami dedykowanym konkretnym frakcjom. Dune Imperium, to dla mnie tak dobra gra, że z pewnością dokupię ten dodatek. Zła wiadomość niestety sprawi, że całość (podstawka i upgrade) kosztować mnie będzie ok. 300zł.
Podsumowanie
Diuna Imperium to rewelacyjna gra dla samotnego gracza, łącząca strategię zarządzania jednostkami z rozgrywaniem dodatkowych kart ze specjalnymi efektami. Opanujesz zasady podczas jednej, max. dwóch rozgrywek i już więcej nie będziesz sięgać po instrukcję. Będziesz walczyć o panowanie nad Arrakis z przeciwnikami, którzy będą sporym wyzwaniem, a każdy zdobyty punkt zwycięstwa przyniesie ci satysfakcję. Przy pewnej wprawie, po położeniu dzieci spać, jedną grę zaliczysz w +/- 1,5h od momentu chwycenia pudełka do jego odłożenia na półkę. I nawet gdy przegrasz – a to się z pewnością stanie – będziesz chciał jeszcze. Ja Diunę polecam i nie mogę doczekać się upgrade boxa, zapowiedzianego już dodatku i oczywiście pierwszej części filmu.
Czy gra jest odpowiednia dla dzieci? Pod względem treści tak, pod względem poziomu trudności to chyba dla starszych. Sugerowany wiek pudełkowy 13+
Czy są treści kontrowersyjne? Nic takiego nie ma.
Tytuł: Diuna Imperium
Wydawca: Lucky Duck Games
Wiek: 13+
Liczba graczy: 1-4 graczy
Czas: 1,5-2h
Ojciec nerd. Fan szeroko pojętej fantastyki. Od Gandaharu po Trylogię Thrawna. Entuzjasta machania mieczem świetlnym. Korposzczur.
Ten kto ma 10 punktów jako pierwszy inicjuje koniec gry, ale to nie oznacza, że automatycznie wygrywa, bo czasem można prześcignąć rywali dzięki kartom intryg.
Poza tym się zgadzam z recenzją, fajna gra i solo się też świetnie sprawdza 🙂
Oczywiście masz rację, zbytnio uprościłem, choć fakt faktem, że nie chciałem za bardzo się wdawać w detale..ale też przyznaję się bez bicia, że zapomniałem o tej karcie Intryg bo ani razu nie miałem okazji z niej jeszcze skorzystać 😛
Dzięki:) czekam ma dostawę. Będzie grane głównie solo/2 i czasami w 4. Uuhj