10 lat oglądania filmów, by w końcu zobaczyć wszystkie te postacie w jednym filmie. Ta pseudo recenzja to w sumie żadna recenzja, to opis moich wrażeń. Ten film nie jest tylko najlepszym na świecie filmem o superbohaterach, to jeden z najlepszych filmów w ogóle.
Jest genialnie od samego początku! Non stop dzieje się coś przez co nie można oderwać oczu od ekranu, żałowałem że muszę mrugać, ale cieszyłem się, że nie chciało mi się biec do toalety!
Jest sens bym opisywał fabułę? Jest Thanos, ojciec Gamory, który by podbić galaktykę, potrzebuje wszystkich kamieni nieskończoności, które wraz z bohaterami poznawaliśmy w ciągu ostatnich lat.
Tyle, nie mogę więcej powiedzieć – choć naprawdę – bardzo bym chciał rozpisać się tutaj nad rewelacyjnością scen, fabuły, postaci, interakcji, sensu logicznego w tym wszystkim. Ciężko mi szczerze mówiąc napisać jakiś konkret bez spoilerów…
Wszystko się klei, nie mogę się do niczego przyczepić, do żadnej bzdury logicznej. JEŚLI masz za sobą wszystkie poprzednie filmy to tutaj przeżyjesz istną kolejkę górską. Znajomość MCU to mus, Infinity War nie trzyma za rączkę, nie ma tu żadnych flashback’ów do poprzednich części, żadnego wprowadzenia do postaci, więc jeśli nie masz np. zaliczonych ostatnich Guardianów to ciężko będzie zrozumieć pewne kwestie, nie wspominając już o innych filmach.
Główny zły – Thanos – cholera to jeden z lepszych złodupców jakich widziałem na ekranie. Nie designersko, nie że jest potężny tylko dlatego, że jego postać jest rewelacyjnie napisana, jego motywacja jest fenomenalna. On wierzy, że robi dobrze, z jego perspektywy on JEST DOBRY, tylko wszyscy inni na niego patrzą krzywym okiem! RE-WE-LA-CJA.
Mankamentem tak bogatego w postacie filmu jest fakt, że żadna nie ma zbyt dużo czasu ekranowego, niektóre to typowe role supportowe i ktoś by mógł się przyczepić, że niewiele postaci ma jasno określone motywacje, że są słabo nakreślone blaaa blaaa blaa! Be-zy-dury. Od 2008 r. poznaliśmy każdą z tych postaci, wiemy jaki mają charakter, co ich motywuje do dalszej walki, a jeśli nie ktoś nie wie to nie uważał na lekcjach!
Przez całą niedzielę ten film nie chciał mi wyjść z głowy, dialogi, sceny walki, to wszystko mi migało przed oczami i jedyne o czym mogłem myśleć to o pokusie pójścia do kina po raz drugi — ostatecznie po całym dniu prac fizycznych padłem ze zmęczenia ale wiem, że pójdę na to jeszcze raz. I później będę żałował, że nie mam już tego na blurayu.
Czy jako 1/2 zespołu Nerdads, polecam Infinity War? …pytanie retoryczne.
Infinity War nie jest stand-alone filmem, tego nie można obejrzeć bez znajomości poprzednich i tym filmem tym bardziej nie można rozpocząć przygody z MCU. Zrobienie z tego filmu dla każdego (czyt. dla tych co znają i dla tych co nie znają filmów Marvela) byłoby największym błędem.
Czy film nadaje się do obejrzenia z dzieckiem? PG13 się zgadza. W filmie jest masa agresji i walki, a nawet kilka mocniejszych scen śmierci. Nie ma żadnej golizny, pocałunki są dwa, więc w tym temacie spokój. Nawet jeśli dziecko nie ma jeszcze tych 13 lat to sobie poradzi z tym, ale nie jestem pewien dzieci poniżej 10 roku życia…
Ojciec nerd. Fan szeroko pojętej fantastyki. Od Gandaharu po Trylogię Thrawna. Entuzjasta machania mieczem świetlnym. Korposzczur.